Majk 05
Zdecydowałem się odpowiedzieć na Twoją prośbę o opinię na temat szkolenia w Akademii Uwodzenia z dwóch powodów. Po pierwsze – jest to forma podziękowania za to, że kiedyś wpadłeś na pomysł, by coś takiego zorganizować a po drugie - by swoim przykładem tego jak zmieniło się moje życie, pomóc innym facetom mającym problemy w kontaktach z kobietami.
Pytasz, dlaczego zdecydowałem się przyjść na Twoje szkolenie?. No cóż najkrócej mówiąc to chyba bałem się kobiet. Oczywiście im dziewczyna piękniejsza im bardziej zbliżona do ideału tym strach większy.
Niestety spotykam dziewczynę, która w skali 1-10 plasuje się w stanach niskich średnich – rozmowa jest w porządku, toczy się normalnie, bez nerwów, bez problemów a wszystko to, dlatego, że mnie na niej nie zależy. Nie mam najmniejszego zamiaru jej podrywać, ot po prostu tak sobie gadamy. Zupełnie inaczej, kiedy spotykam „9” czy „10”. Nerwy, pustka w głowie i nie wiadomo, o czym z nią rozmawiać, galopada myśli z których jedna głupsza od drugiej. Totalny brak pomysłu na to, w jaki sposób i o czym z nią rozmawiać. Dodatkowo w wyobraźni wyświetla mi się film o tym, co bym z nią zrobił gdybym ją miał. Tyle tylko, że zamiast iść „do celu” czuję, że robię z siebie pajaca. I takie odczucie mam, że ona doskonale wie, o co mi chodzi.
A tak naprawdę to niedokładnie tak było. To znaczy, owszem te wszystkie „strachy” miały miejsce tyle, że one właśnie powodowały to, że po prostu nigdy wcześniej (przed szkoleniem) nie podszedłem do dziewczyny, która naprawdę mi się bardzo podobała. Nawet, jeśli byliśmy w tym samym miejscu o tej samej porze. Co więcej, kiedy taka dziewczyna patrzyła się na mnie ja udawałem, że nie robi na mnie żadnego wrażenia, że tak naprawdę to w ogóle jej nie zauważam. Przypomniałem sobie właśnie historię sprzed lat, kiedy to dziewczyna zauważywszy, że się jej przyglądam (bardzo ładna była?) W wyraźny sposób dawała mi do zrozumienia, że ja też się jej podobam. Wydawać by się mogło, że akceptacja z jej strony powinna znacznie ułatwić zawarcie znajomości paradoksalnie świadomość tego, że ona wie, że mi się podoba i co więcej ja jej się podobam. Wywoływała we mnie poczucie: „konieczności podejścia do niej”, takiego „musu”, z którym nie umiałem sobie poradzić. Bo jak tu do niej ot tak podejść, przecież Ona już wie.
Nigdy do niej nie podszedłem.
Dziwna rzecz. Bo przecież byłem z kobietami w łóżku. I ani rozebranie jej ani rozebranie się przed nią, ani sam seks nie stanowiły dla mnie żadnego problemu. Jestem przystojnym facetem, dobrze zbudowanym, nie wstydzę się swojego ciała, nagości i naprawdę czuję się swobodnie w sytuacjach intymnych. Naprawdę dziwne strach przed podejściem do atrakcyjnej kobiety jest (piszę o „dawnych czasach”) tysiąc razy większy niż przed uprawianiem z nią seksu.
A mimo to, przecież jeszcze przed szkoleniem „byłem z kobietami”.
Jak to możliwe? W zdecydowanej większości przypadków albo to one pierwsze do mnie podeszły, albo zapoznaliśmy się przez wspólnych znajomych, gdzieś na imprezie. Z takimi „zapoznaniami” przy „okazji”, kiedy to ktoś nas poznał, dawałem sobie znacznie lepiej radę. A do seksu dochodziło zazwyczaj wtedy, kiedy to ona miała na mnie ochotę. Ja się po prostu zgadzałem jeśli dziewczyna mi się podobała. Oczywiście, jak już ją dłużej znałem, chodziliśmy na randki to wtedy nie miałem problemów by „namawiać ją do złego”, zdarzało się, że skutecznie.
Tylko, że to nie tak miało wyglądać. I dlatego, w pewnym momencie „wylądowałem” na szkoleniu w Akademii Uwodzenia!.
Pierwsza niespodzianka to konieczność wystąpienia na środek sali i powiedzenia dlaczego tu się znalazłem. Druga niespodzianka taka „słodko-gorzka” - to obecność na sali dziewczyn. „Słodka” – bo ucieszyłem się, że przed wyjściem „ w teren” będziemy mogli potrenować w zaciszu sali wykładowej z dziewczynami, które „wiedzą o co chodzi”. W jakiś sposób to , że „sprawa jest jasna”, czyli, że nie podchodzę do jakiejś przypadkowo poznanej kobiety, ale do ”treningowej laski”, która wie dlaczego tu jest ułatwiała mi sprawę, po prostu wiedziałem, że to są ćwiczenia a nie „walka o życie”!. „Gorzka” - bo dziewczyny dały nam nieźle popalić i ten „chrzest bojowy” to był pogrom. Do tego dziewczyny były naprawdę ładne i oczywiście im dziewczyna (moim zdaniem) ładniejsza tym trudniej było wymyślić jakieś sensowne zagajenie.
To było tym bardziej trudne, że na początek dziewczyny miały na dodatek odgrywać rolę absolutnie nie zainteresowanych zawieraniem znajomości z nami a jedna z nich (na dodatek jak dla mnie najładniejsza) była w tym mistrzynią i chętnie bym ją zamordował. Tak byłem na nią wkurzony, że kiedy za drugim podejściem dziewczyny odgrywały rolę chętnych do zawarcia znajomości i ona nawet pomagała mi podtrzymać rozmowę podszedłem do niej, nie z chęcią podrywu, ale z niechęcią. Takie miałem zadanie podejść i poderwać ale wcale nie miałem zamiaru z „kimś takim” rozmawiać.
Dobrze, że na sali byli również trenerzy, którzy na bieżąco pokazywali nam błędy jakie robimy. To i fakt, że można było jednocześnie patrzeć na innych kolegów i „na żywo” uczyć się na ich błędach dużo nam dało na samym początku. Skoro użyłem zwrotu ”uczyć się”. Cóż, po tej rozgrzewce nastąpiła prawdziwa nauka o kobietach, bardzo ciekawa nauka, duuuużo się z niej dowiedzieliśmy i co ciekawe nie tylko o kobietach ale i o samych sobie.
To co wcześniej wydawało się nam nielogiczne, bezsensowne, wręcz głupie czy złośliwe w postępowaniu kobiet wobec nas okazało się całkiem logiczne i zrozumiałe z punktu widzenia damskiej części świata. Co prawda, wolałbym, żeby dziewczyny były jednak „bardziej konkretne” niż są, ale po wczuciu się w ich sytuację zrozumiałem, że właściwie to one nie mają innego wyjścia. I tak naprawdę z ich punktu widzenia, dla ich dobra przyjęte przez kobiety zachowania są dla nich właściwą metodą na znalezienie odpowiadającego im mężczyzny…! Uświadomienie sobie tego pozwoliło mi łatwiej przyjąć do wiadomości te wszystkie rzeczy, które były nam podawane na wykładach.. Przede wszystkim zaś poznanie kobiecej psychiki i jej oczekiwań w stosunku do mężczyzn, pozwoliło mi zaakceptować fakt, że muszę odwrócić do góry nogami ( a właściwie wyrzucić w cholerę) wszystko to co do tej pory wiedziałem i czego nauczyłem się przez całe moje życie o kobietach…
Na szkoleniu dowiedziałem się więc o tym jakich facetów naprawdę szukają kobiety, dlaczego odgrywają „niedostępne”, jaką postawę muszę przyjąć i jakie to ma znaczenie w kontaktach z dziewczynami, o czym z nimi rozmawiać i w jaki sposób odpowiednio modulując głos doprowadzić je do „wrzenia”. W miarę upływu czasu coraz bardziej rozumiałem dlaczego moje wcześniejsze próby zapoznania się z atrakcyjnymi dziewczynami spełzły na niczym, nie tylko dlatego, że po prostu do tych bardzo ładnych w ogóle nie podchodziłem. Ano właśnie nie wiem Andy co wy nam zadaliście na tym szkoleniu, co to było hipnoza ?. Rozpyliliście jakieś „poprawiacze nastroju” czy „dodawacze odwagi”?. Czy raczej chodzi o to, że daliście nam wiedzę, pokazaliście jak to się robi w praktyce (pamiętam jakie wrażenie zrobiła na nas reakcja tej dziennikarki, z którą „odpowiednio” rozmawiałeś?
W każdym razie wieczorem ruszyliśmy „do boju” !. Ja, razem z częścią grupy bawiłem się w Parku. Szczerze mówiąc nie myślałem, że to jest dobre miejsce na podryw – jak tu zawierać znajomości kiedy w tym całym hałasie nie słychać własnych myśli? Tymczasem okazało się, że to nawet sprzyja podrywom. W końcu dziewczyny wiedzą, może powiem to brutalnie - „po co tu przyszły”, a wszechobecny hałas sprawia, że aby się słyszeć trzeba być bardzo blisko siebie tylko oczywiście trzeba wiedzieć jak do nich podejść – a my przecież już (!) wiemy.
Tego wieczoru podszedłem, zagadałem i poznałem dużą ilość ładnych i bardzo ładnych dziewczyn, niż przez całe moje dotychczasowe życie !!!!!!!!. Jeszcze raz. W CIĄGU KILKU GODZIN PODSZEDŁEM I POROZMAWIAŁEM Z WIĘKSZĄ ILOŚCIĄ FAJNYCH DZIEWCZYN NIŻ PRZEZ CAŁE MOJE DOTYCHCZASOWE ŻYCIE !!!!!!!
N I E S A M O W I T E !!!!!!!!
Do końca życia będę pamiętał moje pierwsze „podejście”!. Mój „osobisty trener” miał chyba niezłe poczucie humoru, bo na sam początek mojej „kariery podrywacza” powiedział bym podszedł do dwóch dziewczyn. Nie do jednej ale do dwóch! A i to nie koniec, bo te dwie dziewczyny siedziały przy stoliku razem z czterem innymi !!! Co prawda, nie znały się z nimi, ale fakt faktem miałem podejść do stolika przy którym siedziało sześć dziewczyn !!!
Przecież one wszystkie będą na mnie patrzyć!!! Ale jak, jak ja mam do nich ? – bezradnie spojrzałem się na trenera. „Podejdź do nich, pochyl się oprzyj łapy na stoliku i powiedz – „Cześć dziewczyny, jak się bawicie?” i nie czekając na ich zgodę przysiądź się do nich”. Niby proste. Na szczęście zanim zdążyłem się jeszcze bardziej przestraszyć, poczułem rękę trenera na swoich plecach i stanowcze pchnięcie w kierunku dziewczyn. Co miałem robić? Jak już mi nadał kierunek to podszedłem do nich. Pamiętam jak dziś. Oparłem się bezczelnie łapami o blat stolika - „Cześć dziewczyny, jak się bawicie?” – zanim zdążyły zareagować już siedziałem obok nich. A potem poszło. Poznałem się z nimi, dowiedziałem się skąd są, jak często tu się bawią, poznaliśmy się. Nie pamiętam w tej chwili, czy przy wymienianiu imion pocałowaliśmy się w policzek tak jak to zalecacie na szkoleniach, ale pamiętam, że na pewno przy okazji następnego podejścia, na „dzień dobry” pocałowałem się z jakąś Ukrainką (bardzo ładna dziewczyna), niestety w pewnym momencie rozmowa zeszła na tęsknotę za Ukrainą. Przypomniało się jej, że ma tam chłopaka no i na koniec mogłem ją tylko pocałować w rękę, może myślała, że całowanie na powitanie to taki polski zwyczaj?.
A następnego dnia rano, kiedy pytałeś nas o to jak było podsumowałem swoje wrażenia dwiema opiniami: Po pierwsze – dziewczyny nie gryzą, po drugie – nawet nie pomyślałem, że dyskoteka to jest dobre miejsce na zawieranie znajomości!.
W każdym razie nie tylko ja, ale chyba niemal wszyscy poczuliśmy wiatr w żaglach.
Wbrew oczekiwaniom, gorzej szło mi podrywanie w centrum handlowym. Dziewczyny zajęte zakupami, w biegu, gdzieś się śpieszą, albo robią zakupy łącznie z rodzicami, na dodatek niespecjalnie ładne. Niestety, ale nie mogłem się przemóc do tego by podrywać nawet ćwiczebnie kobietę, której nie chciałbym nawet zapytać o drogę. Tu mieliśmy podrywać kobiety na opinię o tym co niby mamy zamiar kupić. Czy nam w tym dobrze czy też nie. Nie wiem czy to efekt tego, że ta kobieta, którą pytałem o opinię, już wcześniej była pytana przez innego z kursantów, a może to tylko wzmożona czujność jej męża sprawiła, że ją pytałem o opinię, a jej mąż chciał mi pomagać w wyborze koszuli hmm.. A może tak naprawdę wolał chłopców?.
W każdym razie zarówno dzienne podrywy w galeriach handlowych jak i wieczorem w Dekadzie już nie były takie udane jak ten pierwszy „wypas”. Nie te dziewczyny no i też niestety, muszę to powiedzieć tym razem mój „osobisty trener” pokpił trochę sprawę. O ile przy pierwszym wyjściu rzeczywiście cały czas był tuż obok i na bieżąco nie tylko poprawiał nasze błędy, ale też wynajdywał nam dziewczyny i wręcz popychał nas w ich kierunku, to tym razem mieliśmy większą swobodę. Może już wyglądałem na takiego co daje radę po pierwszym wieczorze. Wiem, że pewnie sobie w tym momencie „grabię”, tym bardziej, że mam zamiar kiedyś wpaść na poprawkę szkolenia, więc pewnie mnie „przypilnują dokładnie” ale właśnie o to chodzi.
Naprawdę, wiedza wiedzą, nastawienie psychiczne jest OK., ale na początku „kariery podrywacza” strach cały czas ci towarzyszy i jednak jak człowiek „czuje oddech trenera na plecach” to bardziej się stara, ciągle jest na obrotach, nie ma wręcz czasu być „sam na sam ze swoim strachem”. Trener nie specjalnie mnie wtedy pilnował i automatycznie zacząłem sam przed sobą udawać, że nie ma sprawy. Poderwałbym chętnie jakąś dziewczynę, ale jakieś takie nieciekawe. Zresztą faktycznie tym razem Dekada mnie zaskoczyła brakiem wyboru. Co prawda były „podejścia”, ale to jednak nie to co za pierwszym razem. W każdym razie ja pojechałem jeszcze nad ranem do innego klubu już na własną rękę po to by sprawdzić jak to będzie, kiedy będę sam, bez tej grupowej atmosfery wspólnoty, jak dam sobie radę? W tym klubie, tuż przy wyjściu, świetnie tańczyła pewna dziewczyna. Było już naprawdę rano, świtało i nie miałem już sił zawierać znajomości, tym bardziej, że muzyka była wręcz potwornie głośna, ale plan minimum i tak zrealizowałem. Stałem na antresoli na wprost niej i obserwowałem jak tańczy, specjalnie czekałem aż zobaczy, że na nią patrzę i specjalnie też nie odwróciłem wtedy wzroku dając jej do zrozumienia, że mi się podoba. Wiem, że z punktu widzenia faceta, który nie ma żadnych problemów z podrywaniem dziewczyn, jest to odwaga granicząca ze śmiesznością, ale dla mnie wtedy to było wyzwanie.- patrzeć dziewczynie prosto w oczy mimo tego, że ona wie, że mi się podoba! Kiedy wychodziłem z tego klubu, podszedłem do niej i powiedziałem jej do ucha, że bardzo ładnie się porusza uśmiechnęła się i podziękowała. Fajnie się poczułem.
Sam dobrze wiesz, co się z nami (kursantami) stało. Ostatniego dnia szkolenia, kiedy mieliśmy przeprowadzić „testową” rozmowę z dziewczyną na Sali nie miałeś najmniejszych problemów z poszukiwaniem chętnych. A jeszcze dwa dni temu na sali siedziało kilkunastu spłoszonych facetów, którzy udawali, że nie widzą, że to właśnie do nich mówisz.
Pytasz o to jaki wpływ miało na nas to szkolenie. Co teraz dzieje się z nami, co się w naszym życiu zmieniło, jak sobie radzimy z dziewczynami? Otóż - zmieniło się WSZYSTKO.
Ale zacznę od tego, że kiedy mówiłeś, że to szkolenie jakby nie było - poświęcone uwodzeniu kobiet – polepszy nie tylko relacje z dziewczynami, ułatwi nam ich poznawanie, ale że również pomoże nam w każdej innej sytuacji, w kontaktach z innymi ludźmi, w pracy, w rodzinie, ze znajomymi, tak na co dzień - nie bardzo w to wierzyłem. W końcu to kurs uwodzenia kobiet a nie poprawiania relacji z całym światem– a jednak.
Te wszystkie techniki, których nauczyliśmy się na szkoleniu, a przede wszystkim: odpowiednia postawa ciała, sposób poruszania się, sposób mówienia oraz trochę wiedzy z psychologii – to wszystko sprawia, że człowiek czuje się pewniejszy siebie. I faktycznie inni to widzą, a my odczuwamy pozytywne skutki tego, że oni tak nas teraz postrzegają. Szczególnie podoba mi się to ćwiczenie z chodzeniem chodnikiem w taki sposób, żeby to inni nam ustępowali z drogi. Już pierwsza osoba, która „się złamie” na widok mojej pewności siebie natychmiastowo poprawia mi humor! Świetna sprawa. A jak taka pewność siebie działa na kobiety. One naprawdę chcą męskich facetów.
Ano właśnie, wróćmy do kobiet. Cóż, przyznaję – nie jestem Casanovą!. Ale też i nie zamierzałem nim być. Niestety, mam pewne wymagania nie tylko co do tej „jedynej na całe życie”, ale również do innych dziewczyn, z którymi chętnie bym się bliżej poznał z pełną świadomością tego, że ma być to raczej przelotna znajomość. Naturalną siłą rzeczy nie mogę więc pochwalić się zbyt dużym „połowem”. Ale mimo to uważam te pieniądze wydane na „AU” za bardzo dobrze zainwestowane. Ale po kolei.
Oczywiście czas bezpośrednio po kursie to okres, w którym człowiek siłą rozpędu próbuje swoich możliwości. Było podchodzenie do dziewczyn w sklepie, prawienie im „odpowiednich” komplementów, uśmiechanie się do mijanych kobiet. Niestety, kończyło się to po kilku chwilach. Myślę, że dlatego bo były to „ćwiczebne podejścia” - to nie były dziewczyny, które tak naprawdę chciałbym poderwać. Co za tym idzie przynajmniej ja tak mam, że kiedy nie ma się o co bić, to automatycznie „nie szarżuję odwagą”.
Ale niedługo potem byłem na weselu, tłum ludzi, rodziny z obu stron, wynajęta restauracja w hotelu, te klimaty. Właśnie wtedy zauważyłem w sobie pierwszą zmianę. Zmieniło się moje zachowanie. Zawsze źle się czułem na tego typu wielkich spędach rodzinnych, w otoczeniu dalekich krewnych, których widzi się „raz na 100 lat” i ledwo poznaje. Pamiętam tą fajną swobodę bycia i odnalezienia się w tym całym „zgiełku”. Zazwyczaj starałem się nie zwracać na siebie uwagi, brałem na talerz to co znajdowało się w pobliżu, rozmówców ograniczałem do najbliższych krewnych, do końca posiłku nie zmieniałem raz zajętego miejsca przy stole. Teraz wszystko się zmieniło! Przystawki do mięs ściągałem z drugiego końca stołu, kilka razy przesiadałem się do dawno nie widzianych krewnych pytając co u nich ciekawego w tym do pewnej dalekiej kuzynki, która kiedy ją ostatnio widziałem była małą dziewczynką, a teraz wyrosła na bardzo ładną pannicę.- wcześniej pewnie wstydziłbym się zwrócić w ogóle na nią uwagę, szczególnie przy rodzinnym stole.
Właśnie wtedy, podczas tego przyjęcia pomyślałem sobie po raz pierwszy – „kurcze, Andy miał rację. Faktycznie ten kurs zmienił na lepsze wszystkie moje relacje, nie tylko z dziewczynami”
A dziewczyna, też tam się znalazła. Poznałem się z recepcjonistką. Dwa sukcesy na raz: po pierwsze – że w ogóle poderwałem dziewczynę, a po drugie – jeszcze nigdy nie odważyłem się podejść do jakiejś dziewczyny niemal „na oczach” swoich znajomych, rodziny. Śmiać mi się chce, kiedy sobie przypomnę ich gęby. Stałem się innym człowiekiem. I bardzo mi się to spodobało.
Długo by wymieniać powody do zadowolenia, może tylko kilka najważniejszych spostrzeżeń takich, które wybitnie poprawiają samopoczucie i pozytywnie nastawiają do przyszłości. Najwięcej chyba zawdzięczam pewności siebie, której wcześniej mi brakowało, a której zasady od strony psychiki i tego jak spostrzegani jesteśmy przez innych nauczyłem się na szkoleniu. Niedługo po skończeniu Akademii Uwodzenia byłem na dyskotece. Tym razem nie stałem pod ścianą ani nie przemykałem chyłkiem przez salę, tak, żeby nie dotknąć nikogo z tańczących. Najbardziej podobało mi się kiedy stałem z wystawionymi szeroko nogami i łokciami w wąskim przejściu, a wszyscy przechodząc obok musieli się grzecznie przeciskać, nawet ochroniarze a wiadomo jak wyglądają ochroniarze.
Byłem też na pewnym wyjeździe, gdzie ta pewność siebie oraz sposób zachowania wobec kobiety (co mówić, jak mówić, w jaki sposób pokazać jej, że jest fajną dziewczyną ale na niej świat się nie kończy ) zaowocowały tym, czego nie dostali inni faceci. Patrzyłem się na nich i widziałem w nich – siebie, siebie sprzed lat, Chłopak, który opowiadał najlepsze dowcipy- widziałem to - rozbawiał tą dziewczynę nie dowcipami ale sobą !. Drugi, który nosił jej śniadania do pokoju, a wieczorem w klubie patrzył tępo jak ona tańczy ze mną całą noc!
Niesamowite, jak wiele to szkolenie zmienia w człowieku. Nie wiem jak to wyrazić, ale każde spotkanie z dziewczyną, nawet zamienienie kilku słów „zaczepki”, jakiś treningowy tekst- to wszystko jest teraz lepsze, pełniejsze, jestem bardziej świadomy tego co się dzieje i czerpię z tych kontaktów znacznie więcej radości. Każde udane podejście i myślę tu nie tylko o takim, które skutkuje dalszą znajomością ale o samym fakcie podejścia i odezwania się do dziewczyny – to kolejna cegiełka w budowaniu pewności siebie i odwagi w kontaktach z płcią przeciwną.
Kolejny dowód na to, że dziewczyny są fajne i dostępne dla mnie. Choćby jedno z pierwszych podejść po szkoleniu polegające na powiedzeniu dziewczynie stojącej kilka osób dalej za mną w kolejce, że ładnie dobrała bluzkę do swojej urody. Nie dostałem za to ani po twarzy, ani też nie zostałem wykpiony przez widzących to ludzi– dostałem uroczy uśmiech.
Często my faceci boimy się podejść do kobiety, bo jesteśmy (tu każdy może sobie wpisać swoje obawy w wykropkowane miejsce): ………………………………………………. !. A tymczasem prawda jest taka, że ci wszyscy niepewni swojej wartości faceci są więcej warci niż sami o sobie myślą !. Znalazłem właśnie taki tekst w pewnej książce o NLP – „jesteśmy więcej warci niż sami o sobie myślimy”
!
Piszę o tym dlatego, że zdarzyło mi się również podejść do dziewczyny, która jest dwa razy młodsza ode mnie! Żeby było ciekawiej to ona sama od jakiegoś czasu zabiegała o to, żeby się ze mną spotkać. Co więcej, tej dziewczynie nie przeszkadzał mój wiek nawet wtedy, kiedy powiedziałem jej ile mam lat była tylko trochę zaskoczona.
Niewiarygodne!. Nigdy bym nie przypuszczał i od razu pomyślałem sobie o pewnej zapierającej dech w piersiach kobiecie, do której nie wystartowałem, mimo, że była od tej małolaty kilka lat starsza, bo pomyślałem sobie „przecież widać ile ja mam lat”.
Takie i wiele innych historii sprawiają, że o ile wcześniej na widok dziewczyny „10” a nawet „plus 10” wkurzałem się na siebie – teraz uśmiecham się i cieszę się, że są takie ładne dziewczyny na świecie. Każdy kontakt z dziewczyną czegoś mnie uczy. Przede wszystkim dzięki nauce uwodzenia w Akademii zacząłem zauważać wiele rzeczy, znaków, zachowań kobiety, które wcześniej umykały mojej percepcji. Może dlatego, że po prostu nie zdawałem sobie sprawy z ich znaczenia. Może dlatego, że nie rozumiałem psychiki kobiet i pewne ich zachowania odbierałem jako głupie złośliwości. Teraz wiem, że to są po prostu ich testy. No i zmieniło się też moje postrzeganie własnych doświadczeń.
Pamiętam jak mówiąc nam o tym, że nie raz zostaniemy spławieni podkreślaliście, że „nie ma porażki, są tylko słowa”. I to prawda. Wiadomo, że facet podchodząc do kobiety najbardziej boi się odmowy. Ostatnio poznałem bardzo ładną dziewczynę, która niestety ma chłopaka. Mam wrażenie, że gdybym lepiej „z nią rozmawiał” bardziej stosując się do nauk AU, to pewnie teraz pisałbym o nim właśnie w czasie przeszłym, ale pokpiłem sprawę, w którymś punkcie. W każdym razie tak czy inaczej spotkałem się z odmową, choć pierwsze spotkania były hmm, mam wrażenie, że imponowało jej, iż dwóch facetów się o nią stara. No i cóż przeżyłem „kosza” i żyję dalej i nie wstydzę się tego mimo, iż to, że próbowałem poderwać tę dziewczynę było wiadome moim znajomym. Kiedyś taka sytuacja byłaby dla mnie wielkim przeżyciem, głównie związanym ze wstydem przed znajomymi, teraz absolutnie nic z tych rzeczy. Po prostu nowe doświadczenie, normalka, zdarza się, nauka. Myślę, że warto w tym miejscu napisać, że ze strony znajomych nie spotkałem się po tym z żadnymi „uśmieszkami” ani czymkolwiek w tym stylu. W „ramach nauki” rozstałem się z nią jednak „odpowiednio” i teraz widząc ją gdzieś przy okazji, zachowuję się w „nieprzypadkowy” sposób. A najfajniejsze w tej historii jest to, że ostatnio widzę jak to ona szuka okazji do rozmowy ze mną.
Andy, oglądałem wypowiedzi psychologów po „puszczeniu” w TVN filmiku z podrywania w Złotych Tarasach. Oczywiście tego typu kursy zostały odsądzone od „czci i wiary”. Również co mnie zdziwiło, przez prof. Lwa Starowicza. Przeważało wielkie oburzenie – to manipulacja. Słusznie zbijałeś ten zarzut argumentem, że wszyscy przecież tak naprawdę manipulujemy się wzajemnie. Uśmiechem, miłym słowem – choćby prosząc kogoś o jakaś przysługę. Ciekawe co ten psycholog z dużym stażem zaproponowałby kobiecie, którą mąż przestał się interesować. Radziłby jej – niech pani powie mężowi szczerze (bez żadnej manipulacji !), że jak nie będzie się panią zajmował, dbał o panią, to go pani rzuci w ciągu tygodnia, czy raczej poradziłby, żeby przygotowała ulubione danie męża, sama ubrała się sexy i podając obiad miło się uśmiechała?
To co będzie poniżej kieruję właściwie do wszystkich tych, którzy mają problemy z poznawaniem kobiet, coś słyszeli o Akademii Uwodzenia, ale mają właśnie problemy natury moralnej lub etycznej, którzy zadają sobie pytanie – czy tak można, czy to jest fair ?
Otóż, Andy ma racje mówiąc, że tak naprawdę wszyscy nawzajem się manipulujemy i bardzo dobrze. Mówię oczywiście o takim codziennym życiu. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie chodzi mi o jakieś przekręty np. finansowe czy coś w tym stylu. Chodzi mi o coś takiego co mają w sobie ludzie w USA – pytasz się kogoś jak się czuję, a ten choćby właśnie stracił na giełdzie, czy zepsuł mu się samochód, mówi – OK. ! i jeszcze się uśmiecha. I wtedy ty też jesteś w dobrym humorze. Fakt, można powiedzieć, że facet cię zmanipulował, ale czy zrobił ci tym jakąś krzywdę ? Nie, wręcz przeciwnie, dzięki temu jest na świecie o dwóch gości pozytywnie nastawionych więcej.
Pamiętam jak na szkoleniu trenerzy uczulali nas, by „zostawiać kobietę w lepszym stanie niż w momencie zawierania znajomości”. Nie żeby dzięki wiedzy zdobytej na kursie podrywać laskę jedna za drugą i dbać tylko o siebie, ale żeby również zadbać by tej dziewczynie było z nami dobrze. Sam byłem bardzo zaskoczony, kiedy po raz pierwszy kończyłem znajomość z dziewczyną poznaną i „prowadzoną” zgodnie z regułami AU. Czym byłem zaskoczony ? Tym, że zamiast wyrzutów i pretensji, że jestem taki sam jak inni co to o jednym tylko myślą – usłyszałem słowa podziękowania za to, że pojawiłem się w jej życiu, że mogła mnie poznać, że było fantastycznie, że będzie mnie i ten wspólnie spędzony czas miło wspominać. Niesamowite, chyba pierwszy raz usłyszałem tyle miłych słów podczas „zrywania ze sobą”.
Pewnie też byś tak chciał? Więc nie przejmuj się zarzutami o brak etyki, tym bardziej, że ONE manipulują facetami 10 razy bardziej. Przykład pierwszy z brzegu? Bardzo proszę. Weźmy makijaż. Zdarzyło ci się widzieć swoją dziewczynę w jej domu, zanim jeszcze zdążyła zrobić makijaż? Byłem kiedyś na weselu w charakterze osoby towarzyszącej z bardzo ładną dziewczyną. Nad ranem kiedy resztki „tapety” odpadły zobaczyłem, że wcale taka ładna nie jest. Od tamtej pory wystrzegam się kobiet z grubszą warstwą makijażu.
Pytanie jak się czujesz mając świadomość tego, że do tej pory stawałeś przed kobietą honorowo jak na mężczyznę przystało, z sercem na dłoni i intencjami wyrażanymi wprost. Jak się czujesz wiedząc teraz, że tak naprawdę to nie tyle byłeś honorowy, co niemal bezbronny wobec dziewczyny, która dysponowała całym wachlarzem wszelkiego rodzaju „perfidnych sztuczek” ?
Ale zostawmy makijaż, odpowiednio dobrane ubrania, wymodelowane fryzury i czarujące uśmiechy, czyli wszystko to czym ONE NAS manipulują. Pytanie zasadnicze – czy nie masz przypadkiem ochoty wreszcie „rozmawiać z kobietą na równych warunkach” ? Jeśli chcesz wreszcie być facetem z jajami a nie frajerem, którego ta czy inna panna wykorzystuje jako chodzącą kartę płatniczą to musisz zmienić chyba niemal w 100% swoje przekonania o kobietach. W każdym razie ja musiałem przewrócić do góry nogami niemal całe swoje wyobrażenia o płci pięknej. Śmieję się, że z tego wszystkiego co przez te wszystkie lata „włożono” mi do głowy na temat kobiet zostało mi tylko otwieranie drzwi przed kobietami.
Tak, to nie jest Twoja wina, że masz problemy z zawieraniem znajomości z dziewczynami. To twoi rodzice, ciocie, wujkowie, szkoła, znajomi, środowisko, wreszcie filmy (chyba najbardziej amerykańskie) wmówiły ci, że kobiety to z gruntu istoty szlachetne, wyjątkowe, godne szacunku, najwyższego uznania, kruche i delikatne, wrażliwe, subtelne, „czyste” - reagujące obrzydzeniem i wstrętem na samą myśl o seksie.
W małżeństwie nie uprawiające seksu a tylko spełniające małżeńskie obowiązki. Dobre, co?. To już zapewne wiesz dlaczego nosiłeś w podstawówce tornister takiej ładnej koleżance, dlaczego fundowałeś jej bilety do kina, dlaczego stałeś godzinę w korku, żeby odebrać z pracy koleżankę dla której jazda tramwajem jest traumatycznym przeżyciem, dlaczego w środku nocy wysłuchiwałeś jej telefonów o chłopaku, który ją źle traktuje? A właśnie dlaczego wysłuchiwałeś o jej chłopaku, zamiast być jej chłopakiem? Dlaczego koleżanka ze szkoły nie zwracała na ciebie uwagi podczas przerwy, dlaczego po wyjściu z kina nie miała dla ciebie już czasu a na dyskotece, na którą ją zawiozłeś tańczyła głównie z innymi? Dlaczego taki fajny, dobry facet jak ty był tylko przyjacielem, któremu wypłakiwała się na ramieniu narzekając na ten niedobry świat.? To wszystko dlatego, że „mili dobrzy chłopcy, niekiedy nawet tak sympatycznie ofermowaci” biorą ślub i żyją długo i szczęśliwie z pięknymi kobietami, tylko w amerykańskich filmach.
Oczywiście zdarzają się kobiety, które lubią otoczyć mężczyznę ”matczyną miłością”. Pomogą założyć kurtkę i jeszcze sprawdzą czy na pewno wziął ze sobą rękawiczki bo zimno jest. Ale tylko się zdarzają.
Większość kobiet chce mieć przy sobie silnego faceta, takiego na którego ramieniu w razie czego może się oprzeć. I nie chodzi tu o silnego fizycznie, ale głównie o silnego psychicznie, o faceta, który wie czego chce, do czegoś dąży, wie co robi i przede wszystkim – jakkolwiek byłoby to sprzeczne z naszymi odczuciami o tym do czego dąży nasza dziewczyna - nie da się im wziąć „pod but”. Właśnie na tym polega ta dla nas wyraźna sprzeczność. Z jednej strony dziewczyna wymaga od nas tego, tamtego i jeszcze owego a kiedy my to wszystko dla niej robimy - jesteśmy przez nią traktowani jak dobry znajomy, przyjaciel. A do łóżka idzie z facetem, który owszem, podwiezie ją gdzieś samochodem – o ile akurat ma po drodze, kupi jej prezent – kiedy będzie miał na to ochotę, a nie wtedy kiedy ona mu powie, że coś tam tak bardzo się jej podoba. A do tego jeszcze na ogół nie jest tak miły jak my. Patrząc z naszej perspektywy – to jest zupełnie bez sensu, ale z ich strony – jak najbardziej ma sens. One muszą czuć się pewnie w naszym towarzystwie.
Facet, który daje się im łatwo sterować nie jest dla nich kimś kto w razie jakiegoś zagrożenia mógłby je skutecznie obronić. One nie chcą popychadła (choć miłego ) – one chcą faceta z inicjatywą, silnego.
O tym wszystkim dowiedziałem się na kursie AU. Dopiero wtedy zrozumiałem dlaczego większość moich kolegów już założyło rodziny mimo, że w porównaniu ze mną chyba nawet w połowie nie szanowali kobiet tak jak ja. Już wspominałem ale jeszcze raz – zacząłem odnosić sukcesy w zawieraniu znajomości z kobietami dopiero wtedy, kiedy przewróciłem do góry nogami i wyrzuciłem w cholerę 90% starych przekonań o stosunkach damsko-męskich. Mam znajomą, której siostra chodzi z miłym facetem może nawet ma zamiar wyjść za niego. Facet naprawdę się stara, zawsze jest na zawołanie. A ta moja znajoma martwi się o siostrę uważając za lepszego kandydata na męża jej wcześniejszego faceta. Jak sama mówi o nim – tamten facet nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Interesujące, prawda? Teraz, po szkoleniu w AU widzę, że nie musi się martwić, jej siostra po prostu tylko tymczasowo umila sobie wygodnie czas tym chłopakiem.
Pisałem wcześniej o trenowaniu pewności siebie podczas spaceru chodnikiem. Ileż kobiet było zdziwionych tym, że jakiś facet idzie do końca prosto na nie i nie ma zamiaru im ustąpić. To one muszą zejść mu z drogi!. Najbardziej utkwiła mi pewna historia związana z tym treningiem. Z przeciwka szły środkiem chodnika trzy młode kobiety, zajęte bardzo rozmową. Zdawały się mnie nie widzieć mimo, że byłem już całkiem blisko - wyczulony po szkoleniu widziałem jednak, że już dawno mnie zauważyły, no ale przecież one są kobietami. (podobno większość wypadków samochodowych spowodowanych przez kobiety-kierowcy wynika z ich przyzwyczajenia do tego, że mężczyźni ustępują im miejsca myślą, że tak samo jest w ruchu drogowym ). No i stało się. Wparowałem bezczelnie prosto między nie, mimo, że obok były dwa metry wolnego chodnika. W „ostatniej chwili” zdążyły odskoczyć na boki. Pamiętam ich spojrzenia i taką mieszankę bezgranicznego zdziwienia i SZACUNKU !!!!!
Zresztą, czym zdobywałem większość kobiet w odróżnieniu od sytuacji sprzed szkolenia? Oczywiście, kultura i „sympatyczność” obowiązywały wcześniej i obowiązują nadal. Ale teraz do tego doszła między innymi odwaga i pewność siebie. Ta moja pewność siebie jak zauważyłem była chyba najsilniejszym wabikiem dla kobiet, Te kobiety, z którymi najlepiej mi się „rozmawiało” i wręcz podkreślały to, że się ich nie boję, że nareszcie spotkały faceta, który się ich nie boi. Było to dla nich coś, co je bardzo pociągało. A jak się przy tym ”rozkręcały”, oczywiście zapewniając mnie, że one normalnie „takie nie są”, to „pierwszy raz tak”. Oczywiście, wierzyłem im na słowo.
I w tym momencie dochodzę do sedna sprawy. Otóż, te święte oburzenie ze strony znanych psychologów i seksuologów moim zdaniem wynika z powszechnie panującego w społeczeństwie przekonania, że kobiety to takie niewinne istoty, które nie tylko, że nie lubią seksu, ale wręcz się go brzydzą, a jeśli już „to robią” to tylko dlatego, że są zmuszane do tego przez tych okropnych mężczyzn. Stąd zarzuty, że na szkoleniach AU uczy się manipulować kobietami tak, by zgodziły się uprawiać z nami seks, bo normalnie to one wcale by tego (seksu) nie chciały.
Tylko, że w tym momencie wszyscy ci obrońcy etyki powinni zarzuty manipulacji postawić również właścicielom zakładów kosmetycznych, zakładów fryzjerskich, kreatorom mody kobiecej, stylistom. Tym wszystkim, którzy w ciągu kilku godzin potrafią z przeciętnej dziewczyny zrobić zjawiskową kobietę.
No właśnie, czy ten sexy wizerunek, którym dziewczyny kuszą chłopaków na dyskotekach jest dla facetów jasnym przesłaniem: nie mam ochoty na żaden podryw, że już nie wspomnę o seksie ?. Czy raczej przeciwnie - chodź do mnie dwie godziny się malowałam, żeby ci się podobać?. Pamiętam jak dawno, dawno temu na którejś tam randce odważyłem się pocałować dziewczynę w usta. Jaka była jej reakcja ? Usłyszałem: NARESZCIE! Już myślałam, że nigdy mnie nie pocałujesz. A piszę „odważyłem się”, bo cały czas, nawet chwilę „przed” zachowywała się jak Królowa Śniegu. Wcześniej pisałem, że mimo trudności w podrywaniu dziewczyn, jednak byłem z kilkoma w łóżku. Pytanie – jak to się stało ? Odpowiedź – w większości przypadków to ONE zainicjowały podryw, w którego zakończenie wpisany był seks. Szkoda tylko, że niestety ale nie były to „10”. Jak to się ma do powszechnej opinii, że kobiety są „takie niewinne”?
I że to tylko my, faceci jesteśmy tymi żądnymi seksu samcami? Podobnie śmieszy mnie, kiedy słyszę grzmiący głos oburzenia, zazwyczaj księży, że pornografia jest czymś uwłaczającym dla kobiet, że sytuacja, w której Ona klęczy przed Nim i…. - jest upodleniem kobiet. Nie byłem ze wszystkimi kobietami na świecie, ale te z którymi się spotykałem- jak One uwielbiają się upodlać. Oczywiście same Ci tego nie powiedzą zanim tego nie zrobią. Boją się, że uznasz je za dziwki i tak dalej, a przecież kobieta musi być skromna.
Ale jest jeszcze coś, coś o czym dowiedziałem się teoretycznie na szkoleniu a potem potwierdziło się to w praktyce. Poznałem kilka ładnych dziewczyn pracujących w dużym mieście, w dużych firmach, spotykających na co dzień dużo osób. I one mi mówią, że od dawna, od roku, od pół roku nie uprawiały seksu. Trochę to dziwne, bo laski najczęściej naprawdę bardzo ładne, zresztą jak się okazuje nie tylko ja tak je oceniam – ale mimo to samotne. Ich odpowiedź na moje pytanie dlaczego nie poszła do łóżka z tym czy innym chłopakiem jeśli się jej podobał (wizualnie), brzmiała mniej więcej tak. „Tak, to prawda, co chwila jakiś chłopak chce mnie zaprosić na randkę, ale kiedy widzę, że facet czerwieni się jak tylko się na niego spojrzę, to co ja mam z nim robić. Przecież jak się rozbiorę to on gotów uciec ze strachu !”
OK. Uczymy się na kursie uwodzenia jak pozbyć się strachu przed „podrywem”, jak prowadzić rozmowę z kobietą, jak skierować jej myśli na seks. To wszystko prawda. Krytycy AU powiedzieliby – brutalna prawda o manipulacji. Ale popatrzmy na to od drugiej strony, tej ”manipulowanej”. Wbrew przekonaniom, które wpoiło nam nasze środowisko, kobiety też bardzo lubią seks i nie koniecznie wiążą go tylko z małżeństwem czy jakimś innym dłuższym związkiem. Ale, jak wyżej pisałem – stawiają nam jeden warunek, zasadniczy - „to musi być facet, który mnie zainteresuje, przy którym będę czuć się kobietą, przy którym będę czuć się pewnie. ON musi być silnym gościem a nie kimś kogo w pięć minut biorę pod but” I teraz taka kobieta spotyka 10 facetów takich jak Ty teraz facetów, którzy są mili, sympatyczni, uczynni, zawsze na jej zawołanie, zawsze się z nią we wszystkim zgadzają – tak jak wszyscy inni faceci w jej otoczeniu, tyle, że mają jedną wadę – nie mają jaj. Świetny materiał na przyjaciela, ale po co jej taki ktoś w łóżku? Dziesięciu facetów o nią zabiegało a ona z żadnym z nich nie poszła do łóżka.
Ale czy to znaczy, że nie lubi seksu? Tak, dokładnie tak. Ona nie lubi seksu z kimś kto się jej boi. Ale teraz pojawiasz się TY – po szkoleniu. Wiesz jaką przybrać postawę, umiesz z nią swobodnie rozmawiać, wiesz jakich tematów unikać a jakie poruszać, wiesz co ją interesuje, zwracasz uwagę na to czego nie dostrzega przeciętny facet. Słowem – jesteś dla niej interesujący. Wreszcie poznała mężczyznę innego niż ci wszyscy wcześniejsi „naprzykrzacze”. Wreszcie znalazła faceta, z którym chce iść do łóżka, wreszcie po długiej przerwie pojawił się w jej życiu facet, który ją pociąga, który potrafił poruszyć w niej najgłębsze pokłady kobiecości. Postaw się na jej miejscu – sądzisz, że miałaby do tego faceta jakiekolwiek pretensje o jakieś manipulacje? Do faceta, dzięki któremu mogła przypomnieć sobie co to jest orgazm?.
Teraz kwestia zasadnicza. Polecam ten i poniższe akapity tym wszystkim, którzy zarzucają Akademii Uwodzenia uczenie manipulacji kobietami, oraz tym z was, którzy ciągle jeszcze mają problemy natury etycznej – tych, których nie przekonały wcześniej przytaczane argumenty.
Tak, to prawda. Podchodząc do dziewczyny, którą chcę poznać wykorzystuję wiedzę zdobytą na kursie. Wiem jak zacząć rozmowę by nie potraktowała mnie jak kolejnego frajera, wiem o czym z nią rozmawiać i w jaki sposób rozmawiać by wzbudzić jej zainteresowanie. Wiem jaką przyjąć postawę ciała i jak ważne jest by nie uciekać wzrokiem przed jej spojrzeniem. Zwracam uwagę na jej zachowanie, jej reakcję, ale także nie daję się nabierać na jej testy. Oczywiście, ciągle jeszcze popełniam błędy, ale przynajmniej wiem co w danym momencie zrobiłem nie tak i następnym razem staram się tych błędów nie powtarzać. Cały czas uczę się, uczę się z obopólną przyjemnością. Tak, z obopólną - od jakiegoś czasu zauważam bowiem, że nawet zwykła rozmowa ze mną, przy okazji zakupów czy załatwiania jakiejś sprawy w urzędzie – sprawia mojej rozmówczyni wyraźną przyjemność.
Zmieniło się moje podejście do relacji damsko męskich. Już nie daję się manipulować kobietom, co wcześniej było możliwe właściwie tylko dlatego, że nie umiałem/bałem (się) podrywać dziewczyn. Myślę, że rozumiecie o czym mówię. Jeśli zapoznanie się z dziewczyną kosztuje nas tak bardzo, bardzo wiele wysiłku: pokonanie tej cholernej nieśmiałości, strachu przed odrzuceniem, mętliku i pustki w głowie jednocześnie – to jeśli już jakimś cudem uda się nam ją „zdobyć” – to w tym momencie Ona robi z nami wszystko co się jej podoba. Dlaczego ? – bo jej na to pozwalamy, nawet jeśli się to nam nie podoba. A dlaczego pozwalamy? Cóż wystarczy sama myśl o tym ile wysiłku włożyliśmy w poznanie tej dziewczyny, a teraz co mielibyśmy znowu zmierzyć się z tymi wszystkimi przekraczającymi nasze możliwości „strachami”? To już lepiej trzymać się tej jednej za wszelką cenę. A one mają tego świadomość i dlatego szanują facetów, którzy nie są skazani tylko na jedną dziewczynę, ale dają im do zrozumienia, że na nich świat się nie kończy. Ostatnio bez żalu zrezygnowałem z pewnej bardzo ładnej dziewczyny. Wcześniej pewnie bym się łudził jeszcze przez pół roku, ale dziś pomyślałem sobie ładna jesteś, ale to za mało jak dla mnie - nie spełniasz wszystkich moich standardów. Nie ta - to inna lepsza.
Dziś to ja wybieram !
Na koniec najważniejsze. Owszem, jeszcze jakiś czas po szkoleniu podchodził do dziewczyny spłoszony chłopak, ze ściągą w głowie z wykładów na AU i mniej lub bardziej nieudolnie udawał kogoś kim nie był. W miarę upływu czasu, kolejnych podejść, kolejnych sukcesów i niepowodzeń też - ten sam chłopak coraz mniej udawał, a coraz bardziej był”. To dokładnie tak samo jakbyś uczył się jakiegoś fachu. Na początku nie masz o nim większego pojęcia i tylko nadrabiasz miną, ale w miarę upływu czasu wiesz coraz więcej i po pewnym czasie jesteś fachowcem w tym co robisz. To nie tak, że prywatnie jako Kowalski tak naprawdę jesteś laikiem, a jako dajmy na to Kowalski- mechanik samochodowy udajesz tylko wielkiego speca od naprawy aut. Nie, TY naprawdę jesteś fachowcem w tym co robisz, wiesz jak naprawia się samochody niezależnie od tego czy masz na sobie garnitur czy kombinezon to jesteś TY – ten sam. I gdzie tu udawanie, oszukiwanie?
To nie tak, że po kursie na Akademii Uwodzenia. Tak naprawdę to ja w dalszym ciągu jestem nieśmiałym chłopcem, który kiedy podchodzi do dziewczyny udaje uśmiechniętego, zrelaksowanego, pewnego siebie faceta.
Ja nie udaję ! JESTEM SOBĄ. TAKIM JAKIM ZAWSZE CHCIAŁEM BYĆ !!!.
I baaaardzo mi się to podoba i nie tylko mnie.
Majk 05
Opinie uczestników
Patelnia
O tym, co się zmieniło po Praktyku Uwodzenia mógłbym naprawdę...
Paweł T.
Pamiętam, jak byłem nastolatkiem jeszcze zanim wszedłem w dorosłe...
Manier
Zabierając się do pisania poniższego tekstu poczułem się nieco jak...
Majk 05
Zdecydowałem się odpowiedzieć na Twoją prośbę o opinię na temat...
Marcin D
Skoro czytasz ten tekst, to znaczy, że wiesz już o Społeczności i chcesz...
DAWID CHROMIEC
Pisząc ten tekst właśnie siedzie na delegacji w Gdyni, a moje myśli co...
Karol Skoczyński
A zaczęło się całkiem niewinnie ...Urodziłem się ? Nie to nie ta bajka....
Mariusz G
K…a mać !O co chodzi ! Po raz kolejny chciałem dobrze a wyszło...
Bartłomiej Bojar
Trafiłem do Akademii Uwodznenia oczywiście, aby poznać szkołę...
Mike
Do roku 2005 studiowałem dziennie w warszawie na kierunku pedagogika...
Marek F
Nigdy nie miałem większych problemów z laskami. Zawsze z imprezy...
Krystian K
Jako że 20-stka już na karku w pewnym momencie zacząłem się...
Paweł R.
Hej Andy, tak jak powiedziałem napisze opinie z perspektywy czasu, jaki...
DżejDżej
Co zmieniła Akademia Uwodzenia w moim życiu hm. Zacznę może...
Bartłomiej Sikora
Właśnie mija rocznica. Dokładnie rok temu, w styczniu 2009 roku...