Aktualne szkolenia

Uwodzenie, podryw i podrywanie, szkolenia z NLS...

Warszawa Szkolenie Indywidualne COACHING INDYWIDUALNY 3 dni i 3 noce intensywnej nauki UWODZENIA Tylko TY i dwóch bardzo doświadczonych trenerów Akademii Uwodzenia DOSTĘPNE TERMINY: Ustalalamy Indywidualnie Cena za 3 dni i 3 noce szkolenia w Polsce to koszt 4 970 PLN* CENA za granicą: 1300 BP na Wyspach 1600 EURO na terenie EUROPY Indywidualne szkolenie dopasowane do Twoich indywidualnych potrzeb. Szkolenie prywatne prowadzą: ANDY - teoria, praktyka w centrum i klubach JJ - praktyka w centrum i klubach NIE MOŻESZ BRAĆ UDZIAŁU W SZKOLENIU GRUPOWYM. NIE CHCESZ SIĘ UJAWNIAĆ PRZED INNYMI. JESTEŚ W ZWIĄZKU Z KOBIETĄ JESTEŚ W ZWIĄZKU LUB JESTEŚ OSOBĄ PUBLICZNĄ. MASZ SPECJALNE OCZEKIWANIA TO SZKOLENIE JEST WŁAŚNIE DLA CIEBIE. Trening będzie dopasowany do twoich indywidualnych potrzeb. W ciągu tego trzydniowego szkolenia nauczysz się: Jak rozmawiać z każdą kobietą. Jak zdobyć pewność siebie i bawić się w klubach bez alkoholu. Jak się poruszać i używać zaawansowanej mowy ciała. Po prostu jak UWODZIĆ kobiety, które do tej pory wydawały Ci się niedostępne. Będziesz miał wiele podejść na mieście, w sklepach, kafejkach i klubach, które pozwolą Ci pozbyć się wszystkich przekonań i lęków przed kobietami i sprawią, że uwodzenie pięknych i atrakcyjnych kobiet będzie nieopisana przyjemnością. Jeśli jesteś zainteresowany to zapytaj mnie o szczegóły i przeczytaj relacje uczestników. Kontakt: Andy kom: +48 515 181 005 andy(a)akademiauwodzenia.com Zapisz się już teraz ! Wypełnij i wyślij FORMULARZ ZGLOSZENIA OPINIE UCZESTNIKÓW SZKOLENIA INDYWIDUALNEGO: Arek Sytuacja przed szkoleniem Przed szkoleniem byłem gościem, który nie wiedział jak podchodzić do kobiet, jak i o czym z nimi rozmawiać, obawiał się odrzucenia i ośmieszenia i to pomimo pewnych atrybutów, które były w kontaktach z kobietami bardzo pomocne. Przez te atrybuty rozumiem niezły wygląd, sportowy tryb życia, niezłe dochody, umiejętność tańca ( salsa kubańska - poziom zaawansowany), ciekawe hobby ( motocykl, narty, sport). Na pewno na ten stan rzeczy miał wpływ rozwód, który nie należał do spraw łatwych i przyjemnych, a skutecznie podkopał poczucie pewności siebie.Traciłem wiele okazji na poznanie fajnych kobiet, przy czym nie mam tutaj na myśli jedynie wyglądu, ze względu na to, że nawet nie próbowałem podejść i nawiązać znajomości z góry zakładając porażkę.Bo przecież, co taki facet jak ja ma do zaoferowania?Czułem, że jeżeli nie zmienię tego stanu rzeczy to wiele stracę w życiu i podjąłem decyzję o próbie zmiany, choć próba ta okazała się być wcale nie taka prosta i przyjemna, przynajmniej na początku. Szkolenie Andy przyjechał do mnie na coaching na południe Polski z Sopotu. Szkolenie podzielone było na dwa etapy.Najpierw teoria. Przedstawione zostało wszystko w sposób łatwo przyswajalny, widać było duże doświadczenie trenera.Na tym etapie jeszcze nie czułem, że dostanę po dupie. Później przyszedł czas na szkolenie praktycznie, czyli ćwiczenia na obiektach żywych w mieście ( centrum handlowe) i w klubie salsowym podczas imprezy. No i się zaczęło. Odezwały się we mnie wszystkie kompleksy i obawy. Byłem jak zwykle niepewny siebie i sparaliżowany strachem. Dzień pierwszy ćwiczeń praktycznych zakończył się z mojej strony prośbą o przedterminowe zakończenie kursu, bo do niczego mi to nie jest potrzebne i chcę żyć tak jak dotychczas, ponieważ nie narusza to mojej strefy komfortu, jest wygodnie i bezpiecznie, chociaż nudno i z chomikiem J. A więc podsumowując dzień pierwszy - porażka. Ale na szczęście trener się nie poddał. I zaczął się dzień drugi. Od rana miałem moralniaka i nastawienie na zakończenie szkolenia. Wcześniej Andy zapytał, czy mam jakąś znajomą, którą mógłbym zaprosić, aby na niej parę rzeczy pokazać. Znalazłem kandydatkę i już chciałem ją odwołać, ale Andy przekonał mnie, aby jednak wpadła. Przez kilka godzin Andy pokazywał mi na niej jak rozmawiać, dotykać, całować i całą masę sztuczek i technik. Byłem pod takim wrażeniem, zresztą moja znajoma również, co było widać w jej mowie ciała. Potem jak się spotkaliśmy za jakiś czas potwierdziła moje obserwacje. Wtedy powiedziałem na głos- JA TEŻ TAK CHCĘ! Andy uśmiechnął się i wróciliśmy do realizacji programu coachingu. Na początek centrum handlowe Sfera w Bielsku Białej i wystawa samochodów, co wiązało się z dużą ilością atrakcyjnych hostess. Nie wiem, dlaczego, ale drugiego dnia nastąpił przełom.Podszedłem do pierwszego stoiska, przedstawiłem się i z uśmiechem podałem rękę.Dziewczyna odebrała to, jako próbę przywitania się i też podała rękę.Ale ja wiedziałem od trenera, że mam poprosić o kluczyki i powiedzieć, że o jej rękę to może później poproszę.No i uśmiech, krótka rozmowa i fajne uczucie: kurwa, to nie boli i jest proste. Oczywiście pod warunkiem, że jest się wcześniej przygotowanym, co ewentualnie powiedzieć i jak się zachować w danej sytuacji. Stoisko drugie. Hostessa czyści szyby w samochodzie.Uzgodniłem, że podejdę i spytam, czy nie wpadłaby do mnie do domu przeprowadzić instruktaż dotyczący mycia okien, bo mama akurat wyjechała, kazała umyć okna, a ja nie wiem jak się to robi. Śmiech, odmowa itp., Ale kontakt nawiązany, rozmowa przeprowadzona, a co najważniejsze przechodząc później koło tego stoiska byłem już rozpoznany i przywitany z uśmiechem. Następnie wieczorem pojechaliśmy do klubu salsowego.Czułem się bardzo podbudowany wcześniejszymi ćwiczeniami, więc tym łatwiej było mi gadać na luzie z dziewczynami i świetnie się bawić, a efektem tego były dwa podrywy w krótkim czasie. Po szkoleniu Okazało się, że jedna z nich uwielbia motocykle, więc pojechaliśmy na zlot, a później na chatę.Historia trwała jakieś 2 tygodnie, dziewczyna chciała odejść od faceta, ale powiedziałem, żeby została, bo ja na związki gotowy nie jestem. Druga udawała, że lubi motocykle wiec pojechaliśmy na wycieczkę, później był 6 tygodniowy związek, rozpadł się, bo kazała mi motor sprzedać, a teraz jesteśmy dobrymi znajomymi i sama prosi o przejażdżki. Następnie była chęć powrotu mojej eks żony. Zobaczyła, bowiem zupełnie innego gościa niż w czasie rozwodu i chciała podłączyć się do zabawy.Ale sorki - drzwiczki się już zamknęły. Były oczywiście również porażki. Między innymi próba poderwania instruktorki fitness, chociaż niewiele brakowało. Sam nie wiem, co spieprzyłem. Generalnie po szkoleniu całkiem łatwe jest podchodzenie do nawet nieznajomych kobiet i rozpoczęcie rozmowy, ponieważ wiadomo już ze szkolenia, że one nie gryzą.Łatwe jest również wyciąganie numeru telefonu czy umówienie się na spotkanie.Trudniejsze jest pozbyciem się ogona. Praktykowałem np. przez jakiś czas coś takiego, jak zatrzymywanie się podczas jazdy motocyklem, podchodzenie do kobiet np. na przystankach i komplementowanie ich dla samego treningu.Zauważyłem, że zarówno im jak i mnie poprawia to humor. Reakcje na takie zachowanie są różne, ale generalnie pozytywne.Niestety zmiana wizerunku ma też swoje minusy: Jedna z koleżanek w pracy powiedziała mi ostatnio na imprezie, że ja to pewnie jestem taki dupcyngiel, który co weekend ma inną laskę. Jak jest dzisiaj? Niestety nie jest tak jak bym chciał. A wynika to z braku treningu. Po kilku szybkich podrywach po szkoleniu dałem sobie spokój z podrywaniem dziewczyn i zaprzestałem nawet treningu dla samego treningu.Trudno mi powiedzieć, dlaczego. I to był największy błąd, bo nawet nie mając na celu poderwania dziewczyny trzeba się stosować do wskazówek ze szkolenia żeby nie wyjść z wprawy. Musi się to przerodzić w nawyk, tak jak np. trening sportowy.Niestety ja dopuściłem do tego, że tak się nie stało, pomimo iż byłem na dobrej drodze. Ale uważam, że jeszcze nic straconego, tylko najpierw muszę powtórzyć szkolnie. Michał student@gazeta.pl DZIEŃ 1 - czwartek Pierwszy dzień coachingu rozpoczął standardowym narzekaniem na to że trzeba rano wstać. Oczywiście to zostało szybko zastąpione przez myśl, co może mnie czekać przez najbliższe 3 dni i to, że podjęta przeze mnie decyzja aby wybrać się na coaching indywidualny do Andy'ego ma na celu zmianę mojego podejścia nie tylko do kontaktów z kobietami, ale ogólnie w kontaktach z ludźmi na jakiejkolwiek stopie. Na dotychczasowe życie nie mam co narzekać. Patrząc na innych wiecznie marudzących współmieszkańców naszego pięknego kraju muszę stwierdzić że optymistyczne nastawienie i trochę oleju w głowie wystarczy aby jakoś sobie tutaj radzić. Mam gdzie mieszkać, mam świetną pracę która daje mi mnóstwo satysfakcji i też trochę pieniędzy, paczkę zgranych przyjaciół, dużo podróżuję po kraju i świecie. Jest tylko jeden aspekt w życiu, który do tej pory kulał, a mianowicie kontakty z kobietami. Podejść, zagadać, poznać się, w dodatku jeśli kobieta jest wyjątkowo atrakcyjna, było dla mnie czymś trudniejszym niż skok na bungee czy wiele rozmów w interesach jakie odbyłem. Już w pociągu w połowie trasy dosiadła się przesympatyczna dziewczyna mówiąca po angielsku z rodowitym brytyjskim akcentem. Jak myślicie ile czasu mi zajęło zagadanie do niej - 3 sekundy, 2 minuty a może pół godziny? Nie, zajęło mi to kolejne 2 godziny żeby się w końcu do niej odezwać. Rozmawiało się bardzo miło, okazało się że jest z pochodzenia Polką i przyjeżdża tutaj do rodziny. Spędzi z nią najbliższe dwa tygodnie a okolice zna bardzo dobrze bo przyjeżdża tu co roku. Co z tego że rozmowa zaczynała się układać, skoro dziewczyna zaraz praktycznie musiała już wysiadać. Nie zagadałem od razu, sam sobie byłem winien. Wiedziałem, że po tym weekendzie takich straconych okazji już nie ma prawa być. Na miejscu nie zdążyłem nawet się rozpakować a już Andy wyciągnął mnie na miasto. Nie ma czasu do stracenia. Pierwsze godziny w Copacabanie upłynęły na analizowaniu tego, co chciałbym osiągnąć oraz ustalaniu strategii. Na pewno chciałem popracować nad postawą, regułą trzech sekund oraz ciętą ripostą. Myślę, że opanowanie tych trzech rzeczy jest kluczem do sukcesu. Andy dał popis swoich możliwości już podczas rozmowy ze znajomymi, po kilku minutach wszyscy byli rozbawieni. Rozgrzewka w klubie w czwartek zajęła mi prawie pół wieczoru, byłem tak spięty że podchodziłem po dwa razy do tej samej dziewczyny - „hej ale już mnie o to pytałeś dzisiejszego wieczoru". No cóż, widocznie stwierdziłem że warto będzie zasięgnąć opinii jeszcze raz. Dopiero zaczynałem zauważać, jak się zachowywać, jak mówić i jak duże znaczenie ma postawa. Albo masz podejście takie, że się świetnie bawisz albo podchodzenie do kobiet jest ciężką pracą. Z pierwszym podejściem zadziałasz wiele, z drugim się tylko zmęczysz. A pod koniec imprezy i tak dostaniesz od Andy'ego kilka odważnych kombatów, żeby zmęczony umysł jeszcze dobić :) DZIEŃ 2 - piątek Piątek zaczął się omówieniem tego co się wydarzyło dzień wcześniej oraz pytaniem Andy'ego „jak bardzo jesteś z siebie niezadowolony". No cóż, trzeba się brać do roboty. Dzień spędzony w większości na zadaniach w terenie. Szczególnie podejścia na plaży były świetne. Aż żałuję że w moim mieście nie ma plaży, chyba w przyszłym roku zamówię kilka koparek z piaskiem i gdzieś rozsypię hihi. Dziewczyna smarująca mi plecy olejkiem po kilkudziesięciu sekundach znajomości i zazdrosna koleżanka, która aż zieleniała z zazdrości - bezcenne. Chodzenie w opasce pirata po okolicach molo w Sopocie i pytanie się dziewczyn, czy moja nowa strategia podrywu na pirata jest skuteczna, było z pewnością łamaniem starych przekonań. To, jakie pozytywne reakcje można było zobaczyć, naprawdę budowało. Nawet propozycje seksu grupowego okazywały się nie być bardzo bulwersujące a raczej jeszcze bardziej rozluźniały atmosferę. No i proszę, przejście na tematy seksualne po dwóch minutach znajomości wcale nie sprawia, że dziewczyny uciekają a często pozwala na dużo szybsze wytworzenie fajnej atmosfery dyskusji. Po kilku godzinach wiedziałem o wszystkim co się działo w okolicy. Dowiedziałem się gdzie wieczorami bawią się najciekawsi ludzie, jakie knajpy są modne, czy jest w pobliżu plaża nudystów, gdzie warto się wybrać w ten weekend. Skoro wszystkie dziewczyny są tak chętne do pomocy to grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Wieczorna impreza była świetna, wykonałem kilkadziesiąt podejść z których większość było udanych. Jeśli się spotkałem z niemiłą reakcją, nie sprawiało to że kuliłem ogon i siedziałem z zepsutym humorem do końca imprezy. Po prostu ktoś stracił okazję poznania ciekawego faceta, nie moja strata, idę dalej. Szybko udzielane, przećwiczone z Andym odpowiedzi na standardowe pytania dziewczyn budowały zaciekawienie do dalszej dyskusji. Kolejne bariery przełamane. DZIEŃ 3 - sobota W momencie kiedy Andy zaczął mnie przedstawiać swoim znajomym jako „to ten, który się boi kobiet", zaczęło docierać do mnie w końcu że taka etykietka jest w ogóle bez sensu. Jak można się bać tych przeuroczych dziewcząt, które tylko czekają aż miły, uśmiechnięty facet podejdzie do nich i przyjmie oferowaną przez nich pomoc i bezgraniczne oddanie :). Zadzwoniła dziewczyna poznana dzień wcześniej, czy nie chcemy się przejechać na Hel bo wynajęła z koleżankami domek przy plaży i jadą tam same i chętnie by zaprosiły jakieś ciekawe towarzystwo. Była bardzo przekonywująca, jednak wolałem poćwiczyć tutaj na miejscu, w o wiele trudniejszym terenie. Lepsza z tego będzie lekcja na przyszłość hihi. Na te kilkadziesiąt (a może nawet ich było więcej niż kilkadziesiąt) podejść do kobiet w klubie jakie wówczas wykonałem ani razu nie dostałem po ryju, ani razu muzyka nie przycichła a DJ nie pokazał mnie palcem jako tego który właśnie powiedział coś maksymalnie głupiego, ani razu też To co najbardziej można było zauważyć w moim zachowaniu z zewnątrz to postawa. Jeśli dobrze się bawiłem, miałem dobry humor, podejścia i rozmowy wychodziły bardzo naturalnie i przynosiły świetne efekty. Jedno, drugie, trzecie i w pewnym momencie wchodziłem w stan czystej zabawy i radochy. Jeżeli skupiałem się na zmęczeniu, zakładałem z góry porażkę, od razu to było widać w reakcjach kobiet na te same teksty! Kobiety uwielbiają poznawać i rozmawiać z facetami, którzy są pewni w tym co robią. Jeśli choć przez chwilę się zawaham, powiem coś za szybko lub za cicho, kobiecy radar od razu wszczyna alarm. Powtarzanie z zaciśniętymi zębami „jestem wyluzowany i świetnie się bawię" nic nie zdziała, taką postawę trzeba w sobie poczuć. Wtedy wszystko wychodzi naprawdę genialnie. Klub to takie małe akwarium, gdzie można doskonale obserwować zachowania innych ludzi. Andy doskonale widział kiedy coś było nie tak i przychodził z coraz to oryginalniejszymi zadaniami kończąc „ty jesteś żołnierz i na 1-2-3 jedziesz". Podejścia szczególnie w strefie VIP klubu były odważne i bardzo bezpośrednie. Skoro dziewczyny przyjeżdżają kilkaset kilometrów żeby się polansować i wyśmiewać z całego tabunu identycznych standardowych facetów, trzeba zaatakować od razu z grubej rury. Nagle z kobiety, która facetów owija wokół palca i pije darmowe drinki przez cały wieczór, zostaje tylko mała niewinna (hihi no może to akurat nie do końca) dziewczynka, która wykonuje grzecznie Twoje polecenia. Podchodząc do jednej grupy dziewczyn, jedna z nich tak bardzo chciała mi pomóc w tym żeby poznać jej koleżankę, którą sobie sam wcześniej wypatrzyłem, że przedstawiała mnie jako świetnego kumpla i wspaniałego faceta, która ta po prostu musi poznać. Ach te przyjaźnie między kobietami :) DZIEŃ 4 - niedziela Jeśli spodziewałeś się pikantnych opowieści albo erotycznego opowiadania do poczytania wieczorem, to znajdziesz mnóstwo takich w sieci. Nie o to mi chodziło pisząc tę krótką relację. To, w jaki sposób sobie radzisz z kobietami czy też jakąkolwiek inną dziedziną życia, zależy głównie od Ciebie i od Twojego nastawienia. Oczywiście nie będziesz Casanovą jeśli Twój wygląd fizyczny sprawia że ogólnie ludzie nie zbliżają się do Ciebie bliżej niż na 10 metrów, lecz odrobina pracy nad sobą może naprawdę sprawić cuda. Szkolenie indywidualne stanowi zupełnie inną klasę niż szkolenie grupowe. Na grupowym poznasz i uświadomisz sobie podstawowe zasady jakie rządzą relacjami damsko-męskimi i będziesz miał okazję kilka razy to przetestować. Nie oczekuj jednak cudów, że po dwóch dniach laski z pierwszych stron kolorowych gazet zaczną same do Ciebie wydzwaniać. Indywidualny trening z Andym otwiera naprawdę oczy na proste reguły tej gry, pozwoli Ci na przełamanie Twoich własnych zahamowań i pozwoli samemu doświadczyć Twojego nowego ja. Drzazga splinters@home.pl Magia nowej osobowości... Długo zastanawiałem się jak można streścić 3 dni, pisząc zdania, z których żadne i tak nie będzie w stanie odzwierciedlić tego, co faktycznie się działo i potężnej metamorfozy, jaka zaszła w nas samych... Z Andym spotkałem się w czwartek o 11:03. Spokojne wiosenne przedpołudnie pozytywnie nastrajało do zabawy, więc udaliśmy się do centrum handlowego gdzie czekał już na nas Adamo. Chwilka przy kawie i już atrakcyjna kelnerka biegała wokół nas spełniając zachcianki Andiego i wyrażając swoją opinię na temat mężczyzn... Rozwalony na fotelu starałem się mu wtórować w intrydze z kelnerką, jednocześnie myśląc tylko o tym, jak on to robi, że jest aż tak wyluzowany w każdej sytuacji. Wkrótce miałem się o tym dowiedzieć... Jak pewnie wiedzą Ci którzy już byli na szkoleniach u Andiego, nie lubi on marnować czasu na nadmiar teorii, dodając ją jednak sukcesywnie w trakcie zabawy w praktyce, tak więc już po chwili ruszyliśmy w teren... Otwarcie na opinię i szybkie przeramowywanie zagadywanej dziewczyny na swoją (jak one się pięknie wtedy cieszą :) mimo prawie bezsennej wcześniejszej nocy dawało mi pozytywnego kopa do dalszej gry. Obiad celowo w Mc Donaldzie, gdzie uczyliśmy się dominacji, robiąc numery, których wspomnienie wywołuje u mnie uśmiech nawet teraz, gdy to piszę...Było już około 18, więc czas było zakończyć dzisiejsze działania w „neutralnym” terenie. O 22 pojawiliśmy się w Mieście Aniołów. Całkiem fajny Gdański klubik, gdyby nie fakt muzyki jaka tam aktualnie leciała, ku uciesze Andiego, który spodziewał się mnóstwa atrakcyjnych lasek spragnionych rytmów Disco Polo ;) W klubie nie było zbyt dużego ruchu więc wkrótce zabrakło nam obiektów i zaczęliśmy się dublować z otwarciami, co wywoływało jeszcze większą radość tamtejszych klubowiczek. Szczególnie wpadła mi w oko niezła blondynka, do której oczywiście nie mogłem odmówić sobie przyjemności podejścia. Oprócz małego przytulania i buziaczków w policzek więcej nic z tego nie wyszło, a nie zbierałem numerów, więc zaatakowaliśmy następny lokal, bo w tym zakończyła się już nasza zabawa. Kolejny klubik okazał się rewelacyjnym miejscem, więc wzięliśmy się do dzieła. Po krótkiej rozbiegówce wbiliśmy się na parkiet gdzie mój czujny wzrok dojrzał niezwykle ciekawy obiekt. Chwilka rozmowy, biorę ją za rękę i wychodzimy tam gdzie można normalnie kontynuować dyskusję. Rozmowa szła w bardzo dobrym kierunku do momentu, gdy ni stad ni zowąd pojawił się gość w czarnej koszuli i mówiąc mi „sorki” zabrał mi laseczkę sprzed nosa tak szybko, że nie zdążyłem nawet zareagować. Jak mały chłopiec, któremu ktoś zabrał zabawkę :) poszedłem poskarżyć się Andiemu i już po chwili szedłem opierdolić gościa za tą zagrywkę ku zdziwieniu i szoku wspomnianej wcześniej laseczki i jej koleżanki, jednak to tylko początek tej historii. Po chwili tańczyliśmy w trójkę werbując do środka laski, które uśmiechały się zachęcająco (świetna zabawa). Wciągnąłem więc całkiem sympatyczną blondyneczkę. Chwila tańca i już za chwilkę laska jest obściskiwana przez Andiego, po chwili tańczy z nią Adamo, na końcu ja i laska dostaje kiss close na parkiecie. Podnosząc głowę zauważyłem zabierające mi ją jej koleżanki, a wśród nich tą, z którą rozmawiałem wcześniej :) W tym momencie zniknął jej wcześniejszy uśmiech kierowany w moją stronę, ale tylko na chwilkę ;) Na parkiecie lekko zawrzało od kłótni małych zazdrośnic. Nie nasza wina, więc bawimy się więc dalej...Po chwili dostrzegam laskę, którą liznąłem na parkiecie tańczącą z kumplem. - Zabierz mu ją - powiedział Andy, więc poszedłem. Laska poszła za mną jak po sznurku mimo mojej lekkiej niepewności, co do tej zagrywki i szoku, jakiego doznał w tym momencie gość, który z nią tańczył i który de facto nie za bardzo wiedział, co ma zrobić, więc kręcił się wokół. Troszkę przytulanek i oddałem ją chłopcu. Niech ma, a co...nie jestem egoistą. Po jakichś 20 min widzę ją ponownie, tańczącą z kumplem - gościem, który mi zabrał wtedy czarnulkę. Tym razem już pewniej wbiłem się w ich 6 osobową tańczącą grupkę i skutecznie zabrałem mu laseczkę. Chwila przytulanek i stwierdziła, że musi iść do toalety, a że byliśmy objęci, więc też tak poszliśmy. Weszła do toalety, po czym odwróciła się z uśmieszkiem. Dziwnym trafem łazienka była pusta. - Chodź - powiedziała kiwając palcem w moją stronę. W tym momencie lekko osłupiałem. Nie spodziewałem się aż takiego rozwoju sytuacji...Rozejrzałem się. Wokół nie było ochrony, więc wszedłem za nią i zamknęliśmy się w kabinie.... Tą historią zakończę pierwszy dzień w klubie, choć działo się zdecydowanie więcej... Drugi dzień przyniósł dla mnie nieoczekiwanie drobne utrudnienie. Od samego początku niespecjalnie mi szło wyciąganie lasek na kawę w centrum handlowym. Zmęczony i lekko zniechęcony niepowodzeniem usiadłem z Andym przy kawie. - Co jest ? Dlaczego nie przyprowadzasz lasek na kawę ? - głos Andiego wywoływał u mnie w tym momencie huśtawkę nastrojów ciężarnej kobiety łącząc motywację i chęć do działania z irytacją i wkurwieniem. - Zmieniamy ćwiczenie - stwierdził Andy rzucając nowe otwarcia mające oprócz swej niebagatelnej skuteczności poprawić stan i dawać niezłą zabawę Efekt był błyskawiczny. Dwa pierwsze podejścia i dwa numery telefonów w odstępie czterech minut...Hmmm...całkiem nieźle. Tak mała, a zarazem tak duża zmiana. Kolejne podejścia i otwarcia par... Fajna zabawa. Tylko skąd te wszystkie laski wiedzą gdzie są burdele w mieście ?? Dziwne :) Wieczorna impreza, tym razem w klubie Elips. Szybka rozbiegówka po klubie. Na dzień dobry wpadła mi w oko kelnerka. - Podoba Ci się ? To idź jej to powiedz ! - zadziwiające jak w ustach Andiego wszystko jest takie proste, więc poszedłem. Laska pewnie zaprawiona w takich sytuacjach szybko zabrała mi źle ułożone ręce, na które wcześniej uczulał mnie Andy. Jednak obrót całej sytuacji był całkiem ok, więc postanowiłem wnieść poprawki później. Po chwili jednak pojawił się kark w obcisłym sweterku. Z uśmiechem podszedł i przytulił ja całując ją na powitanie w policzek. Hmmm...Jego czy nie jego, oto jest pytanie ! Dziwne, jak umysł automatycznie dobiera sobie odpowiedź, która jest łatwiejsza do zaakceptowania i głęboko tkwi w tym przekonaniu. Mimo wszystko poszedłem zapytać. Gość dziwnie zmiękł od razu jak tylko złapałem go za kark i lekko przyciągnąłem żeby zapytać, co go łączy z laską. Okazało się, że to tylko jego, jak to ładnie ujął „bardzo bliska koleżanką”... Dałem jej tymczasem spokój zwłaszcza, że po tym jak skończyłem z nim rozmawiać zaczął biegać za nią jak piesek... Po co mimo wszystko ryzykować konflikt z grupką karków, skoro jest jeszcze, z czego wybierać - pomyślałem idąc dalej. Sympatyczna drobna czarnulka, była kolejną atrakcją wieczoru. Fajna relacja łącznie z pokazem sztuki tańca i demonstracji na niej obrotów „by Andy”. Ogólnie wieczór zakończył się całkiem pozytywnie. Trzeciego dnia wybraliśmy się między innymi na zakupy. Naszym celem był mały sklepik w Gdańskim centrum handlowym. Miła i zgrabna obsługa plus rewelacyjny wybór towaru wzmagało chęć wykreowania nowego „JA”. Pierwszą pomocnicę znalazł Adamo. Mimo, że była z koleżanką ochoczo zabrała się za pomoc w doborze ciuchów. Moja pomocnica przyszła do mnie sama. Nigdy nie zrozumiem jak działa ten wewnętrzny magnes, ale jak by to nie było działa rewelacyjnie. Okazało się, że bidulka zgubiła gdzieś w markecie swojego chłopaka. - Znajdziemy Ci nowego - szybko skontrował wypowiedź Andy, po czym zrobił szybkie przeramowanie mnie na jej mężczyznę. Przerzuciła cały sklep szukając dla mnie najbardziej odpowiednich rzeczy, podczas gdy ja robiłem swoje i starałem się grać najlepiej jak to możliwe. Zwerbowałem ją nawet do przymierzalni, bo w końcu powinna widzieć swojego chłopaka chociaż półnago ;) Po chwili jednak znikła i stanęła przed sklepem, a ja dalej wybierałem rzeczy. - Gdzie ona jest ? Wziąłeś numer ? - słowa, a w tym przypadku wręcz krzyk krytyki Andiego mają wielką moc... Wyszedłem przed sklep. Jej chłopak właśnie nadchodził, lecz był jeszcze daleko. Lekko zmieszana spojrzała w jego stronę i na mnie. Nie było sensu czekać, więc podbiłem od razu z wyciągniętym telefonem zasłoniętym kurtką i stanąłem przed nią. - Napisz. - Ale mój chłopak... - powiedziała niepewnym głosem. Przerwałem jej w pół zdania. - Pisz zanim przyjdzie ! - grzecznie wpisała numer z trzęsącymi się rączkami, przez presję zbliżającego się chłopaka. Zapytałem jej jeszcze jak ma na imię i grzecznie się pożegnaliśmy nawet bez buziaka. Kolejny wieczór w Elipsie. Tłok jak cholera, mimo wszystko Adamo załatwia stolik od kelnerki, którą dzień wcześniej komplementował za ruszanie seksowne biodrami. Rozbiegówka i na parkiet. Widzę laskę stojącą przy barze, więc kiwam jej palcem wskazując na parkiet przy mnie. Standardowa reakcja, czyli zmieszanie. Wracamy na chwilkę do stolika. Widzę ją na dole, więc idę. Chwilka rozmowy, zjebka że nie przyszła jak jej kiwałem i zabieram ją za rękę od baru. Całkiem fajna rozmowa, ale wracam do Andiego i Adamo. Kolejna sytuacja z nią na parkiecie, małe przytulanki, drobne pocałunki łącznie z pojedynczym śliniaczkiem, ale widać, że coś jest nie tak. To Andy źle na nią wpływał ;) i sprawiał ze laska bardziej śliniła się na niego niż na mnie. Łobuz :) Byłem skrajnie wykończony więc zawinąłem się około 1:30 bajerując jeszcze 3 extra blondynki w mega kolejce do szatni. Andy wyszedł ze mną na chwilkę robiąc na do widzenia demo tego jak można liznąć laskę po kilku zdaniach i na tym zakończył się weekend pełen emocji... Mógłbym tak długo tworzyć opisując kolejne sytuacje, które działy się w trakcie tych 3 dni. Metamorfoza, jakiej doznałem najbardziej dobitnie zaczęła działać, gdy już wróciłem do domu i odespałem weekend pełen przygód. Czas zadzwonić do jakiejś niezłej koleżanki.... Dziwnie łatwo się zgodziła... Przywitała mnie w drzwiach w prześwitującej bluzeczce bez stanika... Czego chcieć więcej - pomyślałem. Po tym weekendzie już nic mnie nie było w stanie zadziwić. Magia nowej osobowości. Budzę się, co rano z uśmiechem na twarzy i z myślą - ciekawe, co dziś fajnego mnie spotka - a spotka na pewno... Pozdrowionka dla Andiego i Adamo. Adamo adamo@discordia.pl Dzień pierwszy. Właśnie wróciłem z pierwszej części dnia numer jeden indywidualnego coachingu uwodzenia z Andym. Dzień ten polegał głównie na przejściu przez podstawy i rozpoczęcie podstawowych otwarć w centrum handlowym. Sporo ciekawych rzeczy się nauczyłem, dodatkowo utrwaliłem sobie coś co już było mi znane i zobaczyłem jak inne rzeczy powinno się stosować w praktyce. Największą zaletą tych ćwiczeń było to, że zostało mi pokazane co robię nie tak co powinienem zmienić. Najwięcej pracy musze włożyć w język ciała, sposób mówienia i ogólną aurę jaką staram się wytworzyć. Same teksty i otwarcia nie są aż tak ważne. Przykładowo dowiedziałem się jak zatrzymać idącą z naprzeciwka kobietę. Do tej pory rozmawiałem z kilkoma fajnymi naprawdę atrakcyjnymi dziewczynami, parę śmiesznych wpadek było w stylu zaczepianie tych samych dziewczyn tym samym tekstem ale ogólnie jestem pełen optymizmu, dobrze się bawię i jestem sympatycznie zmęczony. Teraz czas na chwile snu. Za parę godzin ruszamy w miasto na imprezę. Jak może pisałem nigdy nie pracowałem w klubach, więc na pewno będzie to wieczór pełen wrażeń. No już jestem z powrotem. Właśnie wróciłem z pierwszego wieczoru w klubie. Chciałbym bardzo silnie podkreślić, że dotąd nie działałem w klubach. Założenia jakie zostały przede mną postawione to dobrze się bawić w gronie ludzi, z którymi jestem, prezentować tym samym odpowiedni klimat i przyciągać tym kobiety. Do poprawy mam zdecydowanie: - Prędkość mówienia, zbyt szybko mówię, powinienem stwarzać większe napięcie mówiąc wolniej. Jestem ciekawym i -pewnym siebie mężczyzną, mówię powoli i to co mam do powiedzenia niesie ze sobą znaczenie, kobieta nie słuchając moich słów traci okazje poznania ciekawego punktu widzenia. - Język ciała nie nachylać się nad kobietą a raczej rozwiązać sytuację tak aby to ona lgnęła do mnie ustawiać ją tak jak mi jest wygodnie. To ja jestem nagrodą w tej grze, to o mnie zabiega- Dodatkowo ogólnie postura, muszę pamiętać o odpowiednim ułożeniu ciała - innymi słowy "siła spokoju". Ma to być widać, brak jakichkolwiek niepotrzebnych ruchów, żywa gestykulacja, pełna kontrola nad sytuacją.- Być zdecydowanym i pewnym siebie, walczyć do końca i nie ulegać testom - "oko tygrysa". Nie interesuje mnie to co kobieta ma do powiedzenia, gdy mnie testuje jest to wyjątkowo urocze i sprawia mi przyjemność. Znaczy to wyłącznie to, że jest zainteresowana.- Większy luz, czasami zbyt się denerwuję, chociaż sam tego nie zauważam. Mam swój styl dobrze się bawię i gdy kobieta chce się ze mną bawić i ciekawi ją moja osobowość to super, jeśli nie to "sorry winetou bussiness is bussiness", następna...- Więcej uśmiechu, mogę i zamierzam emanować większym magnetyzmem. Jestem przepełniony pozytywną energią i mam jej tyle, że mogę się nią podzielić z kobietą, która na to zasługuje Do ciekawszych historyjek dzisiejszego wieczoru można zaliczyć sytuacje:- W której facet będący z kobietą na imprezie (jako przyjaciel) podaje mi do niej numer telefonu, ona siedzi obok.- Spotkanie starej znajomej z liceum i dosyć "żywe" i ciekawe komplementy, które wywołały lekki poruszenie u ochroniarzy i ich znajomego. To są tylko najciekawsze "anegdotki". Ogólnie wieczór był bardzo pozytywny. Jestem na nogach od godziny 8 rano i dopiero zaraz idę spać, a jest godzina 2 w nocy. Jutro następny dzień i następne akcje. Idąc na szkolenie czułem się trochę zdenerwowany, teraz jestem ciekawy czego się nauczę jutro i jak będę mógł to wykorzystać w moim codziennym życiu. Fantastycznie się czuję. Uważam też, że z takim podejściem jutro pójdzie mi znacznie lepiej. Jestem bogatszy o nowe doświadczenia. Czuję się jakbym był na szczycie Mt. Everestu. Stoję na ramionach gigantów. Dużo czytałem na temat uwodzenia, teraz zamieniam to w czyn. Siła spokoju, pełen luz, teraz jesteś w mojej rzeczywistości. Jest ona bardzo wyjątkowa i musisz zasłużyć na to aby korzystać z jej dobrodziejstw... Dzień drugi. Dzisiaj większość dnia po raz drugi spędzona w centrum handlowym, otwarcia i ćwiczenie Cube. Na dobra sprawę nie mam Ci nic wyjątkowego do zakomunikowania. Miło spędzony dzień, pięć godzin praktycznie nieprzerwanej akcji. Dużo pozytywnych interakcji, ciekawe pomysły na otwarcia, dobra zabawa. Taki jest szybki bilans pierwszego dnia. Nie rozmawiałem jeszcze z trenerem na czym się mam dzisiaj koncentrować. Ale ogólnie wiele rzeczy poprawiłem od wczoraj i ogólnie jestem naładowany pozytywną energią.Kolejna noc w klubie. Przed uderzeniem do klubu umówiłem się jeszcze z poznana wcześniej koleżanką aby trochę poćwiczyć. Szybkie spotkanie a później klub. Tym razem klub był zupełnie inny. Większy stosunek kobiet do mężczyzn, kobiety zdecydowanie bardziej atrakcyjne, zadbane, otwarte na uwodzenie. Chociaż może to ostatnie było bardziej kwestią zmienionej postawy od czasu dnia poprzedniego, co kobiety automatycznie zauważały i stawały się bardziej przyjazne. Rzeczy, które zrobiłem po raz pierwszy to otwieranie par jednolitych i mieszanych przy użyciu dosyć ciekawych tekstów. Ogólnie ten wieczór polegał bardziej na byciu bardziej wyluzowanym. Skoncentrowaniu się na zabawie, kobiety same przychodziły. Dużo czasu było spędzone na parkiecie, ewentualnie jakieś fajne sztuki były wyciągane do stolika, bądź odwrotnie, tzn. laski stojące na obrzeżach parkietu były wciągane bliżej nas. Z tego wieczoru najbardziej chyba zapamiętam reakcję jednej kobiety, gdy zacząłem gadać z jej facetem a nie z nią. No i był też jeszcze moment gdy kazałem tańczącej ze mną kobiecie pójść i znaleźć jakąś jeszcze partnerkę. Dzień trzeci. Dzisiejszy dzień był bardziej teoretyczny. Mniej chodzenia, mniej otwarć. Wynikało to między innymi z zakresu materiału jaki mieliśmy do przerobienia (NLS, manipulacja, testy, kluby) ale również ze specyfiki dnia i miejsca gdzie byliśmy. Jak może wiesz dzisiaj jest sobota, dzień wolny od pracy. Centrum handlowe było przepełnione parami, bardzo mało singli. Dlatego też musieliśmy improwizować i w bardzo ograniczonym stopniu zrealizowaliśmy założone na ten dzień ćwiczenie. W trakcie akcji zmieniliśmy podejście i skoncentrowaliśmy się na dobrej zabawie, robieniu sobie jaj i otwieraniu par chłopak + dziewczyna. Zdecydowanie dużo mi dała sesja o NLS. Fantastyczne stoją za tym możliwości i na pewno będę ten temat zgłębiał. Niesamowita sprawa. Świetnie się też bawiłem na zakupach. Dzisiaj postanowiłem trochę zaszaleć kupiłem sobie okulary przeciwsłoneczne (kolejny pierwszy raz, dotąd nie lubiłem), nowe odjechanie spodnie (także tym razem nowość, do tej pory raczej styl konserwatywny), podobnie z koszulą w fantazyjną grafikę. Bawiłem się świetnie dlatego, że obsługa sklepu była miła, fajnie nakręcaliśmy napięcie seksualne, stwarzaliśmy pozytywną atmosferę i ogólnie rewelacyjnie się bawiliśmy. Zauważyła to nie tylko obsługa sklepu ale również przechodzący obok sklepu inni goście centrum. Bardzo spoko dzień. Naładował mnie pozytywną energią, którą wykorzystam dzisiejszego wieczoru. Koniec. Szkoda. Wielka Szkoda. Godzina 1844, Niedziela 4 marca. Właśnie wróciłem do domu po prawdopodobnie najbardziej ekscytujących dniach mojego życia. Ale wszystko po kolei. Wczorajszej nocy bawiliśmy się w tym samym klubie, w którym szaleliśmy dzień wcześniej. Tym razem klimat był zupełnie inny, więcej ludzi, więcej fajnych dziewczyn, ciekawsze, bardziej wyzywające warunki. Podejście nasze też inne, większy luz, bawimy się. Przez te parę dni zrobiliśmy bardzo dużo i było to widać. Wybieraliśmy tylko najlepsze egzemplarze spośród tych najbardziej efektownych, rozmawialiśmy i prowadziliśmy sytuację dalej. Niewiarygodne co może zdziałać pozytywny obraz wykreowany w Twojej głowie. Naszym głównym celem na wieczór było wybranie jednej dziewczyny, uwiedzenie jej, zapewnienie jej świetnej zabawy no i ostatecznie dojście do "kiss close" albo tam i wtedy "sex close". Miałem ten cel na uwadze i pomimo tego postawiłem na świetną zabawę. Bawiłem się interakcjami z kobietami, nawet takimi, które zapewne widziałeś tylko na okładce żurnala. Moja "wybranka" była bardzo fajną mężatką, miło mi się z nią rozmawiało ale nasza interakcja nie przyniosła wypełnienia zadania. Wychodząc z klubu nie mogłem jej znaleźć i się z nią pożegnać, więc kontakt się urwał ale wiem, że spotkam ją jeszcze bo będę wracał do tego klubu jeszcze nie raz. Na jej miejsce w międzyczasie znalazło się jeszcze parę innych fajnych dziewczyn, do których już mam kontakt, więc ogólnie jestem bardzo zadowolony i napompowany miłą energią. Z tego klubu przeniosłem się później do innego, już samemu. Byłem umówiony z dziewczyną z którą spotykałem się od jakiegoś czasu. Poszliśmy razem na imprezę i tam też troszkę zacząłem trenować postawę ciała, zachowanie na parkiecie. Pomimo to, że klub był dosyć specyficzny to czułem, że zapewniałem mojej partnerce bezpieczeństwo moją postawą, mężczyźni wyżsi ode mnie o dwie głowy przepraszali mnie gdy na mnie wpadali na parkiecie itp. Po klubie wróciliśmy do niej i kochaliśmy się. Następnie spędziłem z nią cały dzień aż do teraz. Powiedziałem co robiłem przez te trzy dni, nie była zachwycona ale po tak rewelacyjnym seksie nie miała specjalnie powodów aby się o cokolwiek kłócić. Muszę powoli kończyć bo chcę jeszcze wykorzystać tą energię aby skoczyć na siłownię... Z ciekawszych historyjek z tego wieczoru to dostęp do służbowej toalety obsługi w sytuacji, gdy kolejka do klopa była kilometrowa. Stolik dostaliśmy za darmo od kelnerki zaczepionej dzień wcześniej z tekstem o podpuszczaniu klientów kręceniem biodrami. Podobnie sytuacja z kolejką w szatni, gdy wszedłem za ladę i po prostu wziąłem swoją kurtkę wzbudziłem ogólny, wielki WOW i respekt u ludzi, którzy czekali na swoją kolej. Pozdrowienia dla Drzazgi i Andyego. Było super. Nowy. Początek. Nowego. Życia. Nowego. Świata. Rewelacja. Starwalker starwalker@interia.pl Andy'ego poznałem na jego seminarium uwodzenia w styczniu 2006r. Zwróciłem na niego uwagę, bo zobaczyłem że dysponuje ogromną wiedzą z zakresu uwodzenia oraz NLP. Jest bardzo zaangażowany w to co robi, a ponadto wyczułem u niego wewnętrzną chęć pomocy. Andy zrobił na mnie doskonałe wrażenie. Zrozumiałem, że podczas seminarium uwodzenia wszystkiego się nie nauczę i potrzebuję więcej nauki by biegle opanować sztukę uwodzenia kobiet. Seminarium uwodzenia pokazuje tylko pewną psychologiczną wiedzę, a potem to wszystko trzeba wypraktykować. Podczas późniejszych "ćwiczeń" dobrze jest mieć kontakt z instruktorem, by nie popełniać zbyt wielu błędów. Dlatego skorzystałem z coachingu. Powtarzaliśmy materiał z uwodzenia kobiet i ćwiczyliśmy przez dni i dwie noce w Sopockich klubach i centrach handlowych oraz na ulicy. Pamiętam pierwsze podejścia do kobiet i sukcesy jakie już pierwszej nocy miałem z kobietami. Z każdym dniem moja pewność siebie i umiejętności uwodzenia poprawiały się wręcz magicznie. Mało kto zna się na naturze i psychice kobiety jak Andy i potrafi tak jak on przekazać tą swoją wiedzę z zakresu uwodzenia i NLP. Andy ma zawsze czas dla "ucznia" oraz potrafi się tak zaangażować....po prostu by pomóc mężczyźnie w tej jednej z najtrudniejszych spraw odnośnie komunikacji pomiędzy kobietami a mężczyznami. Andy otworzył mi oczy, jakie są prawdziwe potrzeby kobiet...coś co dla mnie było lekkim szokiem, ale tego wszystkiego możesz nauczyć się... Teraz jak wspominam jaki byłem kiedyś, to śmieję się sam z siebie i jednocześnie jestem dumny, że zrobiłem tak wielkie postępy, pomimo że nie wierzyłem że jest to możliwe. Polecam gorąco INDYWIDUALNY COACHING. Tygrys tygrys7@poczta.onet.pl Relacja po coachingu indywidualnym w Sopocie. Przyjechałem do Sopotu o 10.00. ANDY już na mnie czekał. Jego pierwsze pytanie brzmiało: Byłem ciekawy czy będziesz w tych samych butach co na ostatnim szkoleniu?" Nie pomylił się. Postanowił że koniecznie muszę zmienić styl mojego ubierania się na co miałem odłożyć kasę. Pojechaliśmy więc na zakupy do centrum handlowego w Gdańsku. W drodze opowiedział mi jak mam się zachowywać przy podejściu do kobiet, jaką mieć postawę i o czym rozmawiać. W centrum poszliśmy do butiku z odjechanymi ciuchami. Sprzedawczyni na początku niemrawo nas obsługiwała ale wystarczyło powiedzieć" A gdyby była pani moją dziewczyną to jakie ciuchy by pani na mnie widziała?' ANDY dodał jej jeszcze parę słów i laska przewaliła pół sklepu żeby wybrać coś odpowiedniego. No i jeszcze oczywiście dostałem potężny rabat za zakup koszuli i spodni. Następnie przyszedł czas na naukę chodzenia. Zrobiliśmy 2 rundy po centrum i stała się rzecz dziwna. Techniki zmiany przekonań i laski same zaczęły się na mnie gapić jak szliśmy. Potem powiedział mi z jakimi otwarciami mam zaczepiać dziewczyny i do roboty. Pierwszy lepszy sklep i wchodzę. "Cześć podobasz mi się, chciałbym cię bliżej poznać. Opowiedz mi coś o sobie" Ekspedientka kompletnie zaskoczona. Jeszcze nikt jej wcześniej tak nie zaczepił w pracy. Była bardzo miła i wcale nie gryzła. Nie umówiła się od razu, a ja nie zbierałem numerów telefonów. Następny butik i jeszcze lepsza reakcja dziewczyna prawie się umówiła, ale była mężatką a kierowniczka jej kręciła się po sklepie. Następna samotnie siedząca w barze " Cześć właśnie przechodziłem z kolegą, spodobałaś mi się i chcę cię bliżej poznać" Zacząłem rozmowę ale zaraz pojawił się jej chłopak. Następny sklep to samo otwarcie i ekspedientka o mało nie spadła z drabinki. Czerwona jak burak nie wiedziała co ma powiedzieć. Jeszcze kilka podejść na otwarcie naturalne czyli " Nie wiesz gdzie tutaj jest fajny klub, gdzie można się dobrze pobawić wieczorem". O rany chyba znam wszystkie adresy klubów w trójmieście. Z każdym kolejnym podejściem szło mi coraz lepiej i miałem większy luz. Później było sporo rozmowy i szkolenia na temat jak mam się zachowywać w klubie. Oczywiście zero alkoholu i czuć się jakby wszystkie dziewczyny w klubie były moje. Potem przerwa i o 22.00 zaczynamy zabawę w klubie. Pod klubem miałem niezły stres bo ANDY mnie sterroryzował, że mam podejść do minimum 30 dziewczyn i przynajmniej z jedną się całować. Klub nazywał się "POKŁAD" w Gdyni. W środku sporo było ładnych dziewczyn i ANDY poznał mnie z kolegami po szkoleniach u niego, którzy zjawili się tam nie przypadkiem Jarek i Tomek podbijali co chwila do różnych dziewczyn, co jeszcze bardziej mnie zdopingowało, że jednak można się dobrze z nimi bawić. Na rozbiegówkę miałem zaczepiać na opinię o tym klubie. Zaraz potem kazał mi zaczepiać te najładniejsze i to na jakie otwarcie. Miałem podchodzić do dwóch i mówić "Cześć dziewczyny czy Wy czasem nie jesteście Biseksualne ?". Myślałem że zaraz wyrwę z liścia ale się pomyliłem. Odpowiadały różnie i miałem przygotowane wersje do dalszej rozmowy i byłem w szoku, że tak reagują na te otwieracze, które kiedyś nie przeszłyby mi przez gardło. Następne otwarcie jakie miałem zastosować wywołało kolejne zdziwienie. Laski reagowały niesamowicie na to otwarcie, które ANDY wymyślił w COPACABANIE w Sopocie latem podbijając do atrakcyjnej IRANKI z polskim rodowodem, którą wyprowadził na Molo. Nawet nie dał mi zakurzyć papierosa tylko do następnej, do następnej. I wyrzucił mnie do ładnej brunetki z którą kazał mi zatańczyć i się całować. Zaczęliśmy tańczyć i trochę rozmawiać, a dziewczyna coraz bardziej zaczyna się do mnie kleić no więc w ślinę. K... pierwszy raz w życiu liżę się z dziewczyną na dyskotece na parkiecie TRZEŻWY !!! Wziąłem ją za rękę i prowadzę na ławkę i tu kolejny szok. Na ławce siedział jej chłopak i nic nie powiedział na to, że się ze mną całowała. Następnych kilka podejść i ANDY każe mi tym razem tańczyć za rudą dziewczyną na beczce, ale się spękałem. Powiedział mi że mam jeszcze raz wrócić i tym razem wyrzucić piękną blondynkę z drugiej beczki i sam tam miałem zatańczyć i dodał "ale ty na pewno nie masz jaj żeby to zrobić" wiecie jak to działa. Za chwilę byłem już na beczce i mówię do blondyny " albo tańczysz ze mną albo wyjazd z beczki" tak więc beczka była tylko moja. Następnych kilka podejść i następne skromne buziaczki. Naraz z parkietu wyłoniła się atrakcyjna blondynka z dużym biustem, a na to ANDY "ta jest twoja , do ataku". Na to ja mu mówię "przecież tańczy z typem dwie głowy wyższym ode mnie", na to on "nie pier... po prostu mu ją zabierz". Z niezłym stresem, ale podchodzę do niej, biorę ją za ręce bez słowa i zaczynam tańczyć. Typ dosłownie oniemiał, nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Podobno dziewczyny z boku śmiały się i biły mi brawo. Ja tego nie widziałem, bo byłem bardzo zajęty tangiem przytulangiem z nowo poznaną laską. Po chwili już się z nią całowałem. Później wzięła mnie za rękę i zaciągnęła na górę na krzesła. Trochę przytulania i zaproponowałem jej pójście ze mną do hotelu, niestety nie udało się. Zrobiłem jeszcze kilka podejść i czas było się zwijać. Na koniec przykleił się do mnie jeszcze jakiś gej. Przy wyjściu jakiś facet mi powiedział że jestem chyba mistrzem podrywu. Na drugi dzień o 12.00. Spotkanie się z ADNYM i zaczęliśmy naukę perswazji. Potem byłem na szkoleniu NLP, które prowadził do 18.00 i do hotelu wypocząć przed wieczorną dyskoteką. O 22.30 zaczynamy zajęcia w klubie ELIPS w Gdyni. No i do roboty. Na początek dla rozgrzewki zaczepiłem parę dziewczyn na opinię o klubie. Po wskazówkach zacząłem każdą całować na przywitanie. Potem zacząłem stosować mocniejsze otwieracze typu " Czy my się skądś nie znamy. Spaliśmy już ze sobą czy jeszcze nie". Reakcje były różne najczęściej zszokowanie. Tego wieczoru miałem zastosować otwieracz, przed wymówieniem którego sam miałem niezły stres " Cześć, podobasz mi się, chcę się z tobą dzisiaj kochać". Podszedłem do dwóch dziewczyn, które wskazał mi ANDY. Myślałem że po wypowiedzeniu tego wyrwę plombę, ale nie. Ta dziewczyna do której rzuciłem tekst nie wiedziała co powiedzieć. Za to jej koleżanka jakiś czas później sama się do mnie przykleiła. Trochę się z nią całowałem przy barze i pogoniłem. Następne dwie stojące przy barze otworzyłem na opinię o klubie. Jedna z nich zapytała czy postawię jej drinka, na to ja jej odpowiedziałem że moja koleżanka facetów stawiających drinki traktuje jak szmaty. Tekst oczywiście zapożyczony od trenera. Powiedziałem do tych dziewczyn Blondi wskazując na ANDIEGO "Mój kolega powiedział że na pewno nie będziecie na tyle odważnymi kobietami żeby pocałować się ze mną w usta dwie na raz". Za chwilę na jego oczach to się stało. Powiedziałem mu o tym drinku na co on dorwał jeszcze te dwie laski i powiedział im że niech nie myślą że jestem frajerem, który stawia drinki. Jedną z nich wkręcił i dał jej pól godziny czasu do zakochania się. Wiła się, że tak mało czasu odstała ihhihi Później jedna z nich powiedziała że mam u niej minusa na to ja przyciągnąłem ją za kark do siebie i pocałowałem. No i już miałem u niej plusa. Powiedziałem jej że idę się trochę potańczyć na parkiet i może wrócę do niej. Kiedy staliśmy i wkręcaliśmy te dwie do ANDIEGI podeszła chyba najładniejsza laska w klubie pytając: - Czy Ty się mnie boisz?. Okazało się, ze ANDY 3 minuty wcześniej opieprzył ją po tym jak Jarek do niej podbijał, a ona nie zareagowała. Laska wkręcała że się znają podając tego imię niby z Copacabany z Sopotu, a ANDY powiedział że wogóle jej nie kojarzy i kazał jej wymyślić karę dla siebie. Laska się zmieszała i do końca się kręciła z koleżanka koło nas. W miedzy czasie pojawili się kumple ANDIEGO co byli dzień wcześniej i jeszcze jeden zwany Seedman znany z forum NLS. Zrobiłem kilka kolejnych podejść. Co się nie ruszę po sali to jedna z BLONDI cały czas za mną. Zacząłem z nią tańczyć i lizać się. Odwróciła się i zaczęła ostro ruszać biodrami jeszcze lepiej niż ta z pierwszego dnia. W tym momencie już wiedziałem co mam zrobić po uprzednich wskazówkach. Wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem na kanapę mówiąc "Chodź porozmawiamy chwilę". Na kanapie siedziała mi na kolanach odwrócona do mnie tyłem i poruszała tyłkiem tak jakbyśmy się kochali. Trzymałem ją za boki i widzę z daleka jak ANDY pokazuje mi, abym przesuwał ręce do góry na biust i po chwili trzymałem ja za piersi i zacząłem je pieścić. Naraz ona wstaje z kanapy no to ja za nią, a ona mnie pcha z powrotem na kanapę, ja siadam, a ona zaczyna tańczyć przede mną taniec jakby erotyczny. jakby chciała mi pokazać jak jej ciało bardzo mnie pragnie. Siedziałem na kanapie jak król, a ona tańczyła jakby była moją niewolnicą. Niesamowite przeżycie. Potem znowu trochę macanka i moja propozycja o spędzeniu reszty nocy u mnie. Nie chciała się zgodzić pomimo że miała na to wielką ochotę bo była z koleżanką i nie chciała źle wypaść w jej oczach. Podziękowałem jej i dałem buziaka na pożegnanie. Na nas też już był czas bo była 4 rano i byłem potwornie zmęczony. Trzeci dzień zaczynamy spotkaniem w kawiarni, gdzie zrobiliśmy podsumowanie szkolenia. Zrobiłem niesamowitą ilość podejść do kobiet w ciągu dnia i jeszcze więcej w klubach. Rozmawiałem, tańczyłem i całowałem się jak nigdy i nie wierzyłem, że to jest możliwe, a jednak nawet ja potrafiłem to zrobić pod fachowym okiem eksperta. Po południu wsiadałem już do pociągu do Warszawy. Nie chciało mi się wracać do domu. To co przeżyłem na tym szkoleniu było fantastyczne. Pierwszy raz w życiu robiłem rzeczy, o których mogłem tylko pomarzyć. Jeśli ktoś chce naprawdę ruszyć do przodu w podrywaniu kobiet gorąco polecam to szkolenie. P.S. To wydarzyło się naprawdę, żadnego koloryzowania. Wielu technik i jak ona zadziałały nie pozwolił mi ANDY opisać, a szkoda bo byłoby co czytać. ANDY dzięki za nowe spojrzenie i możliwości jakie mi pokazałeś. Moje życie jest jak nowe. Zapisz się już teraz ! Wypełnij i wyślij FORMULARZ ZGLOSZENIA

Majk 05

Zdecydowałem się odpowiedzieć na Twoją prośbę o opinię na temat szkolenia w Akademii Uwodzenia z dwóch powodów. Po pierwsze – jest to forma podziękowania za to, że kiedyś wpadłeś na pomysł, by coś takiego zorganizować a po drugie - by swoim przykładem tego jak zmieniło się moje życie, pomóc innym facetom mającym problemy w kontaktach z kobietami.

Pytasz, dlaczego zdecydowałem się przyjść na Twoje szkolenie?. No cóż najkrócej mówiąc to chyba bałem się kobiet. Oczywiście im dziewczyna piękniejsza im bardziej zbliżona do ideału tym strach większy.    

Niestety spotykam dziewczynę, która w skali 1-10 plasuje się w stanach niskich średnich – rozmowa jest w porządku, toczy się normalnie, bez nerwów, bez problemów a wszystko to, dlatego, że mnie na niej nie zależy. Nie mam najmniejszego zamiaru jej podrywać, ot po prostu tak sobie gadamy. Zupełnie inaczej, kiedy spotykam „9” czy „10”. Nerwy, pustka w głowie i nie wiadomo, o czym z nią rozmawiać, galopada myśli z których jedna głupsza od drugiej. Totalny brak pomysłu na to, w jaki sposób i o czym z nią rozmawiać. Dodatkowo w wyobraźni wyświetla mi się film o tym, co bym z nią zrobił gdybym ją miał. Tyle tylko, że zamiast iść „do celu” czuję, że robię z siebie pajaca. I takie odczucie mam, że ona doskonale wie, o co mi chodzi.

 

A tak naprawdę to niedokładnie tak było. To znaczy, owszem  te wszystkie „strachy” miały miejsce tyle, że one właśnie powodowały to, że po prostu nigdy wcześniej (przed szkoleniem) nie podszedłem do dziewczyny, która naprawdę mi się bardzo podobała. Nawet, jeśli byliśmy w tym samym miejscu o tej samej porze. Co więcej, kiedy taka dziewczyna patrzyła się na mnie ja udawałem, że nie robi na mnie żadnego wrażenia, że tak naprawdę to w ogóle jej nie zauważam. Przypomniałem sobie właśnie historię sprzed lat, kiedy to dziewczyna zauważywszy, że się jej przyglądam (bardzo ładna była?)  W wyraźny sposób dawała mi do zrozumienia, że ja też się jej podobam. Wydawać by się mogło, że akceptacja z jej strony powinna znacznie ułatwić zawarcie znajomości paradoksalnie świadomość tego, że ona wie, że mi się podoba i co więcej ja jej się podobam. Wywoływała we mnie poczucie: „konieczności podejścia do niej”, takiego „musu”, z którym nie umiałem sobie poradzić. Bo jak tu do niej ot tak podejść, przecież Ona już wie. 

Nigdy do niej nie podszedłem.

 

Dziwna rzecz. Bo przecież byłem z kobietami w łóżku. I ani rozebranie jej ani rozebranie się przed nią, ani sam seks nie stanowiły dla mnie żadnego problemu. Jestem przystojnym facetem, dobrze zbudowanym, nie wstydzę się swojego ciała, nagości i naprawdę czuję się swobodnie w sytuacjach intymnych. Naprawdę dziwne strach przed podejściem do atrakcyjnej kobiety jest (piszę o „dawnych czasach”) tysiąc razy większy niż przed uprawianiem z nią seksu.

A mimo to, przecież jeszcze przed szkoleniem „byłem z kobietami”.

Jak to możliwe?  W zdecydowanej większości przypadków albo to one pierwsze do mnie podeszły, albo zapoznaliśmy się  przez wspólnych znajomych, gdzieś na imprezie. Z takimi „zapoznaniami”  przy „okazji”, kiedy to ktoś nas poznał, dawałem sobie znacznie lepiej radę.  A do seksu dochodziło zazwyczaj wtedy, kiedy to ona miała na mnie ochotę.  Ja się po prostu zgadzałem jeśli dziewczyna mi się podobała. Oczywiście, jak już ją dłużej  znałem, chodziliśmy na randki to wtedy nie miałem problemów by „namawiać ją do złego”, zdarzało się, że  skutecznie.

 

Tylko, że to nie tak miało wyglądać.  I dlatego, w pewnym momencie „wylądowałem” na szkoleniu w Akademii Uwodzenia!.

Pierwsza niespodzianka to konieczność wystąpienia na środek sali i powiedzenia dlaczego tu się znalazłem. Druga niespodzianka taka „słodko-gorzka” - to obecność na sali dziewczyn. „Słodka” – bo ucieszyłem się, że przed wyjściem „ w teren” będziemy mogli potrenować w zaciszu sali wykładowej z dziewczynami, które „wiedzą o co chodzi”. W jakiś sposób to , że „sprawa jest jasna”, czyli, że nie podchodzę do jakiejś przypadkowo poznanej kobiety, ale do ”treningowej laski”, która wie dlaczego tu jest ułatwiała mi sprawę, po prostu wiedziałem, że to są ćwiczenia a nie „walka o życie”!.  „Gorzka”  - bo dziewczyny dały nam nieźle popalić i ten „chrzest bojowy” to był pogrom. Do tego dziewczyny były naprawdę ładne i oczywiście im dziewczyna (moim zdaniem) ładniejsza tym trudniej było wymyślić jakieś sensowne zagajenie.

 

 To było tym bardziej trudne, że na początek dziewczyny miały na dodatek odgrywać rolę absolutnie nie zainteresowanych zawieraniem znajomości z nami a jedna z nich (na dodatek jak dla mnie najładniejsza) była w tym mistrzynią i chętnie bym ją zamordował. Tak byłem na nią wkurzony, że kiedy za drugim podejściem dziewczyny odgrywały rolę chętnych do zawarcia znajomości i ona nawet pomagała mi podtrzymać rozmowę podszedłem do niej, nie z chęcią podrywu, ale  z niechęcią. Takie miałem zadanie  podejść i poderwać ale  wcale nie miałem zamiaru  z „kimś takim” rozmawiać.

 

Dobrze, że na sali byli również trenerzy, którzy na bieżąco pokazywali nam błędy jakie robimy. To  i fakt, że można było jednocześnie patrzeć na innych kolegów i „na żywo” uczyć się na ich błędach dużo nam dało na samym początku. Skoro użyłem zwrotu ”uczyć się”. Cóż, po tej rozgrzewce nastąpiła prawdziwa nauka o kobietach, bardzo ciekawa nauka, duuuużo  się z niej dowiedzieliśmy i co ciekawe nie tylko o kobietach  ale i o samych sobie.

To co wcześniej wydawało się nam nielogiczne, bezsensowne, wręcz głupie czy złośliwe w postępowaniu kobiet wobec nas okazało się całkiem logiczne i zrozumiałe z punktu widzenia damskiej części  świata. Co prawda, wolałbym, żeby dziewczyny były jednak „bardziej konkretne” niż są, ale po wczuciu się w ich sytuację zrozumiałem, że właściwie to one nie mają innego wyjścia.  I tak naprawdę z ich punktu widzenia, dla ich dobra przyjęte przez kobiety zachowania są dla nich właściwą metodą na znalezienie odpowiadającego im mężczyzny…! Uświadomienie sobie tego pozwoliło mi łatwiej przyjąć do wiadomości te wszystkie rzeczy, które były nam podawane na wykładach..  Przede wszystkim zaś poznanie kobiecej psychiki i jej oczekiwań w stosunku do mężczyzn, pozwoliło mi  zaakceptować fakt, że muszę odwrócić do góry nogami ( a właściwie wyrzucić w cholerę) wszystko to co do tej pory wiedziałem i czego nauczyłem się przez całe moje życie o kobietach…

Na szkoleniu dowiedziałem się więc o tym jakich facetów naprawdę szukają kobiety, dlaczego odgrywają „niedostępne”, jaką postawę muszę przyjąć i jakie to ma znaczenie w kontaktach z dziewczynami, o czym z nimi rozmawiać i w jaki sposób odpowiednio modulując głos doprowadzić je do „wrzenia”.  W miarę upływu czasu coraz bardziej rozumiałem dlaczego moje wcześniejsze próby zapoznania się z atrakcyjnymi dziewczynami spełzły na niczym, nie tylko dlatego, że po prostu do tych bardzo ładnych w ogóle  nie podchodziłem. Ano właśnie nie wiem Andy co wy nam zadaliście na tym szkoleniu, co to było hipnoza ?. Rozpyliliście jakieś „poprawiacze nastroju” czy  „dodawacze odwagi”?. Czy raczej chodzi o to, że daliście nam wiedzę, pokazaliście jak to się robi w praktyce (pamiętam jakie wrażenie zrobiła na nas reakcja tej dziennikarki, z którą „odpowiednio” rozmawiałeś?

 

W każdym razie wieczorem ruszyliśmy „do boju” !. Ja, razem z częścią grupy bawiłem się w Parku. Szczerze mówiąc nie myślałem, że to jest dobre miejsce na podryw – jak tu zawierać znajomości kiedy w tym całym hałasie nie słychać własnych myśli?  Tymczasem okazało się, że to nawet sprzyja podrywom. W końcu dziewczyny wiedzą, może powiem to brutalnie - „po co tu przyszły”,  a wszechobecny hałas sprawia, że aby się słyszeć trzeba być bardzo blisko siebie  tylko oczywiście trzeba wiedzieć jak do nich podejść – a my przecież już (!) wiemy.

Tego wieczoru podszedłem, zagadałem i poznałem dużą ilość ładnych i bardzo ładnych dziewczyn, niż przez całe moje dotychczasowe życie !!!!!!!!. Jeszcze raz.  W CIĄGU KILKU  GODZIN PODSZEDŁEM I  POROZMAWIAŁEM Z WIĘKSZĄ ILOŚCIĄ FAJNYCH DZIEWCZYN NIŻ PRZEZ CAŁE MOJE DOTYCHCZASOWE ŻYCIE !!!!!!!  

 

N I E S A M O W I T E !!!!!!!!   

 

Do końca życia będę pamiętał moje pierwsze „podejście”!. Mój „osobisty trener” miał chyba niezłe poczucie humoru, bo na sam początek mojej  „kariery podrywacza” powiedział bym podszedł do dwóch dziewczyn. Nie do jednej ale do dwóch! A i to nie koniec, bo te dwie dziewczyny siedziały przy stoliku razem z czterem innymi !!! Co prawda, nie znały się z nimi, ale fakt faktem miałem podejść do stolika przy którym siedziało sześć dziewczyn !!!

Przecież one wszystkie będą na mnie patrzyć!!!  Ale jak, jak ja mam do nich ? – bezradnie spojrzałem się na trenera.  „Podejdź do nich, pochyl się oprzyj łapy na stoliku i powiedz – „Cześć dziewczyny, jak się bawicie?” i nie czekając na ich zgodę przysiądź się do nich”. Niby proste. Na szczęście zanim zdążyłem się jeszcze bardziej przestraszyć, poczułem rękę trenera na swoich plecach i stanowcze pchnięcie w kierunku dziewczyn. Co miałem robić? Jak już mi nadał kierunek to podszedłem do nich. Pamiętam jak dziś. Oparłem się bezczelnie łapami o blat stolika - „Cześć dziewczyny, jak się bawicie?” – zanim zdążyły zareagować już siedziałem obok nich.  A potem poszło. Poznałem się z nimi, dowiedziałem się skąd są,  jak często tu się bawią, poznaliśmy się. Nie pamiętam w tej chwili, czy przy wymienianiu imion pocałowaliśmy się w policzek tak jak to zalecacie na szkoleniach, ale  pamiętam, że na pewno przy okazji następnego podejścia, na „dzień dobry” pocałowałem się z jakąś Ukrainką (bardzo ładna dziewczyna), niestety w pewnym momencie rozmowa zeszła na tęsknotę za Ukrainą. Przypomniało się jej, że ma tam chłopaka no i na koniec mogłem ją tylko pocałować w  rękę, może myślała, że całowanie na powitanie to taki polski zwyczaj?.

 

         A następnego dnia rano, kiedy pytałeś nas o to jak było podsumowałem swoje wrażenia dwiema opiniami: Po pierwsze – dziewczyny nie gryzą, po drugie – nawet nie pomyślałem, że dyskoteka to jest dobre miejsce na zawieranie znajomości!.

W każdym razie nie tylko ja, ale chyba niemal wszyscy poczuliśmy wiatr w żaglach.

         Wbrew oczekiwaniom, gorzej szło mi podrywanie w centrum handlowym. Dziewczyny zajęte zakupami, w biegu, gdzieś się śpieszą, albo robią zakupy łącznie z rodzicami, na dodatek niespecjalnie ładne. Niestety, ale nie mogłem się przemóc do tego by podrywać nawet ćwiczebnie kobietę, której nie chciałbym nawet zapytać o drogę. Tu mieliśmy podrywać kobiety na opinię o tym co niby mamy zamiar kupić. Czy nam w tym dobrze czy też nie. Nie wiem czy to efekt tego, że ta  kobieta, którą pytałem o opinię, już wcześniej  była pytana przez innego z kursantów, a może to tylko wzmożona czujność jej męża sprawiła, że ją pytałem o opinię, a jej mąż chciał mi pomagać w wyborze koszuli hmm.. A może tak naprawdę wolał chłopców?.

 

W każdym razie zarówno dzienne podrywy w galeriach handlowych jak i wieczorem w Dekadzie już nie były takie udane jak ten pierwszy „wypas”. Nie te dziewczyny no i też niestety, muszę to powiedzieć tym razem mój „osobisty trener” pokpił trochę sprawę. O ile przy pierwszym wyjściu rzeczywiście cały czas był tuż obok i na bieżąco nie tylko poprawiał nasze błędy, ale też wynajdywał nam dziewczyny i  wręcz popychał nas w ich kierunku, to tym razem mieliśmy większą swobodę. Może już wyglądałem na  takiego co daje radę po pierwszym wieczorze. Wiem, że pewnie sobie w tym momencie „grabię”, tym bardziej, że mam zamiar kiedyś wpaść na poprawkę szkolenia, więc pewnie mnie „przypilnują dokładnie” ale właśnie o to chodzi. 

 

Naprawdę, wiedza wiedzą, nastawienie psychiczne jest OK., ale na początku „kariery podrywacza” strach cały czas ci towarzyszy i jednak jak człowiek „czuje oddech trenera na plecach” to bardziej się stara, ciągle jest na obrotach, nie ma  wręcz czasu być „sam na sam ze swoim strachem”. Trener nie specjalnie mnie wtedy pilnował i automatycznie zacząłem sam przed sobą udawać, że nie ma sprawy. Poderwałbym chętnie jakąś dziewczynę, ale jakieś takie nieciekawe. Zresztą faktycznie tym razem Dekada mnie zaskoczyła brakiem wyboru. Co prawda były „podejścia”, ale to jednak nie to co za pierwszym razem. W każdym razie ja pojechałem jeszcze nad ranem do innego klubu już na własną rękę po to by sprawdzić jak to będzie, kiedy będę sam, bez tej grupowej atmosfery wspólnoty, jak dam sobie radę? W tym klubie, tuż przy wyjściu, świetnie tańczyła pewna dziewczyna. Było już naprawdę rano, świtało i nie miałem już sił zawierać znajomości, tym bardziej, że muzyka była wręcz potwornie głośna, ale plan minimum i tak zrealizowałem. Stałem na antresoli na wprost niej i obserwowałem jak tańczy, specjalnie czekałem aż zobaczy, że na nią patrzę i specjalnie też nie odwróciłem wtedy wzroku dając jej do zrozumienia, że mi się podoba. Wiem, że z punktu widzenia faceta, który nie ma żadnych problemów z podrywaniem dziewczyn, jest to odwaga granicząca ze śmiesznością, ale dla mnie wtedy to było wyzwanie.- patrzeć dziewczynie prosto w oczy mimo tego, że ona wie, że mi się podoba! Kiedy wychodziłem z tego klubu, podszedłem do niej i powiedziałem jej do ucha, że bardzo ładnie się porusza uśmiechnęła się i podziękowała. Fajnie się poczułem.

         Sam dobrze wiesz, co się z nami (kursantami) stało. Ostatniego dnia szkolenia, kiedy mieliśmy przeprowadzić „testową” rozmowę z dziewczyną na Sali nie miałeś najmniejszych problemów z poszukiwaniem chętnych. A jeszcze  dwa dni temu na sali siedziało kilkunastu spłoszonych facetów, którzy udawali, że nie widzą, że to właśnie do nich mówisz.

 

         Pytasz o to jaki wpływ miało na nas to szkolenie. Co teraz dzieje się z nami, co się w naszym życiu zmieniło, jak sobie radzimy z dziewczynami?   Otóż - zmieniło się  WSZYSTKO. 

Ale zacznę od tego, że kiedy mówiłeś, że to szkolenie jakby nie było - poświęcone uwodzeniu kobiet – polepszy nie tylko  relacje z dziewczynami, ułatwi nam ich poznawanie, ale że również  pomoże nam w każdej innej sytuacji, w kontaktach z innymi ludźmi, w pracy, w rodzinie, ze znajomymi, tak na co dzień - nie bardzo w to wierzyłem. W końcu to kurs  uwodzenia kobiet a nie poprawiania relacji z całym światem– a jednak.

Te wszystkie techniki, których nauczyliśmy się na szkoleniu, a przede wszystkim: odpowiednia postawa ciała, sposób poruszania się, sposób mówienia oraz trochę wiedzy z psychologii – to wszystko sprawia, że człowiek czuje się pewniejszy siebie. I faktycznie inni to widzą, a my odczuwamy pozytywne skutki tego, że oni tak nas teraz postrzegają. Szczególnie podoba mi się to ćwiczenie z chodzeniem chodnikiem w taki sposób, żeby to inni nam ustępowali z drogi. Już pierwsza osoba, która „się złamie” na widok mojej pewności siebie natychmiastowo poprawia mi humor! Świetna sprawa.  A jak taka pewność siebie działa na kobiety. One naprawdę chcą męskich facetów.

 

         Ano właśnie, wróćmy do kobiet.  Cóż, przyznaję – nie jestem Casanovą!.  Ale też i nie zamierzałem  nim być.  Niestety, mam pewne wymagania nie tylko  co do tej „jedynej na całe życie”, ale również  do innych dziewczyn, z którymi chętnie bym się bliżej poznał z pełną świadomością tego, że  ma być to raczej przelotna znajomość. Naturalną siłą rzeczy nie mogę więc pochwalić się zbyt dużym „połowem”. Ale mimo to uważam  te pieniądze wydane na „AU” za bardzo dobrze zainwestowane. Ale po kolei.

 

Oczywiście czas bezpośrednio po kursie  to okres,  w którym człowiek siłą rozpędu próbuje swoich możliwości. Było podchodzenie do dziewczyn w sklepie, prawienie im „odpowiednich” komplementów, uśmiechanie  się do mijanych kobiet. Niestety, kończyło się  to po kilku chwilach. Myślę, że dlatego bo były to „ćwiczebne podejścia” -  to nie były dziewczyny, które tak naprawdę chciałbym poderwać. Co za tym idzie przynajmniej ja tak mam, że kiedy nie ma się o co bić, to automatycznie „nie szarżuję odwagą”.

Ale niedługo potem byłem na weselu, tłum ludzi, rodziny z obu stron, wynajęta restauracja w hotelu, te klimaty. Właśnie wtedy zauważyłem w sobie pierwszą zmianę. Zmieniło się moje zachowanie. Zawsze źle się czułem na tego typu wielkich spędach rodzinnych, w otoczeniu  dalekich krewnych, których widzi się „raz na 100 lat” i ledwo poznaje. Pamiętam tą  fajną swobodę bycia i odnalezienia się w tym całym „zgiełku”. Zazwyczaj starałem się nie zwracać na siebie uwagi, brałem na talerz to co znajdowało się w pobliżu, rozmówców ograniczałem  do najbliższych krewnych, do końca posiłku nie zmieniałem raz zajętego miejsca przy stole. Teraz wszystko się zmieniło!  Przystawki do mięs  ściągałem z drugiego końca stołu, kilka razy przesiadałem się do dawno nie widzianych krewnych pytając co u nich ciekawego w tym do pewnej dalekiej kuzynki,  która  kiedy ją ostatnio widziałem była  małą dziewczynką, a teraz wyrosła na  bardzo ładną pannicę.- wcześniej  pewnie wstydziłbym się zwrócić w ogóle na nią uwagę, szczególnie przy rodzinnym stole.

 

Właśnie wtedy, podczas tego przyjęcia pomyślałem sobie po raz pierwszy – „kurcze, Andy miał rację. Faktycznie ten kurs zmienił na lepsze wszystkie moje relacje, nie tylko z dziewczynami”

A dziewczyna, też tam się znalazła. Poznałem się z recepcjonistką. Dwa sukcesy na raz:  po pierwsze – że w ogóle poderwałem dziewczynę, a po drugie – jeszcze nigdy nie odważyłem się podejść do jakiejś dziewczyny niemal „na oczach”  swoich znajomych, rodziny.  Śmiać mi się chce, kiedy sobie przypomnę ich gęby. Stałem się innym człowiekiem. I bardzo mi się to spodobało.

 

Długo by wymieniać powody do zadowolenia, może tylko kilka najważniejszych spostrzeżeń takich, które wybitnie poprawiają samopoczucie i pozytywnie nastawiają do przyszłości. Najwięcej chyba zawdzięczam pewności siebie, której wcześniej mi brakowało, a której zasady od strony psychiki i tego jak spostrzegani jesteśmy przez innych nauczyłem się na szkoleniu. Niedługo po skończeniu Akademii Uwodzenia byłem na dyskotece. Tym razem nie stałem pod ścianą ani nie przemykałem chyłkiem przez salę, tak, żeby nie dotknąć nikogo z tańczących. Najbardziej podobało mi się kiedy stałem z wystawionymi szeroko nogami i łokciami w wąskim przejściu, a  wszyscy przechodząc obok musieli się grzecznie przeciskać, nawet ochroniarze a wiadomo jak wyglądają ochroniarze.

 

Byłem też na pewnym wyjeździe, gdzie ta pewność siebie  oraz sposób zachowania wobec kobiety (co mówić, jak mówić, w jaki sposób pokazać jej, że jest fajną dziewczyną ale na niej świat się nie kończy ) zaowocowały tym, czego nie dostali inni faceci. Patrzyłem się na nich i widziałem w nich – siebie, siebie sprzed lat, Chłopak, który opowiadał najlepsze dowcipy- widziałem to  - rozbawiał tą dziewczynę nie  dowcipami ale sobą !. Drugi, który nosił jej śniadania do pokoju, a wieczorem w klubie patrzył tępo jak ona tańczy ze mną całą noc!

Niesamowite, jak wiele to szkolenie zmienia w człowieku. Nie wiem jak to wyrazić, ale każde spotkanie z dziewczyną, nawet zamienienie kilku słów „zaczepki”, jakiś treningowy tekst- to wszystko jest teraz lepsze, pełniejsze, jestem bardziej świadomy tego co się dzieje i czerpię z tych kontaktów znacznie więcej radości. Każde udane podejście i myślę tu nie tylko o takim, które skutkuje dalszą znajomością ale o samym fakcie podejścia i odezwania się do dziewczyny – to kolejna cegiełka w budowaniu pewności siebie i odwagi w kontaktach z płcią przeciwną.

 

Kolejny dowód na to, że dziewczyny są fajne i dostępne dla mnie. Choćby jedno z pierwszych podejść po szkoleniu polegające na powiedzeniu dziewczynie stojącej kilka osób dalej za mną w kolejce, że ładnie dobrała bluzkę do swojej urody. Nie dostałem za to ani po twarzy, ani też nie zostałem wykpiony przez widzących to ludzi– dostałem uroczy uśmiech.

Często my faceci boimy się podejść do kobiety, bo jesteśmy (tu każdy może sobie wpisać swoje obawy w wykropkowane miejsce): ………………………………………………. !. A tymczasem prawda jest taka, że ci wszyscy niepewni swojej wartości faceci są więcej warci niż sami o sobie myślą !. Znalazłem właśnie taki tekst w pewnej książce o NLP – „jesteśmy więcej warci niż sami o sobie myślimy”

!

Piszę o tym dlatego, że zdarzyło mi się również podejść do dziewczyny, która jest dwa razy młodsza ode mnie! Żeby było ciekawiej to ona sama od jakiegoś czasu zabiegała o to, żeby się ze mną spotkać. Co więcej, tej dziewczynie nie przeszkadzał mój wiek nawet wtedy, kiedy powiedziałem jej ile mam lat była tylko trochę zaskoczona.

Niewiarygodne!. Nigdy bym nie przypuszczał i od razu pomyślałem sobie o pewnej zapierającej dech w piersiach kobiecie, do której nie wystartowałem, mimo, że była od tej małolaty kilka lat starsza, bo pomyślałem sobie „przecież widać ile ja mam lat”.

 

Takie i wiele innych historii sprawiają, że o ile wcześniej na widok dziewczyny „10” a nawet „plus 10” wkurzałem się na siebie – teraz uśmiecham się i cieszę się, że są takie  ładne dziewczyny na świecie. Każdy kontakt z dziewczyną  czegoś mnie uczy. Przede wszystkim dzięki nauce uwodzenia w Akademii zacząłem zauważać wiele rzeczy, znaków, zachowań kobiety, które wcześniej umykały mojej percepcji. Może dlatego, że po prostu nie zdawałem sobie sprawy z ich znaczenia. Może dlatego, że  nie rozumiałem psychiki kobiet i pewne ich zachowania odbierałem jako głupie złośliwości. Teraz wiem, że to są po prostu ich testy.  No i zmieniło się też moje postrzeganie własnych doświadczeń.

 

Pamiętam jak mówiąc nam o tym, że nie raz zostaniemy spławieni podkreślaliście, że „nie ma porażki, są tylko słowa”. I to prawda. Wiadomo, że facet podchodząc do kobiety najbardziej boi się odmowy. Ostatnio poznałem bardzo ładną dziewczynę, która niestety ma chłopaka. Mam wrażenie, że gdybym  lepiej  „z nią rozmawiał” bardziej stosując się do nauk AU, to pewnie teraz pisałbym o nim właśnie w czasie przeszłym, ale pokpiłem sprawę, w którymś punkcie. W każdym razie tak czy inaczej spotkałem się z odmową, choć  pierwsze spotkania były hmm, mam wrażenie, że imponowało jej, iż dwóch facetów się o nią stara. No i cóż przeżyłem „kosza” i żyję dalej i nie wstydzę się tego mimo, iż to, że próbowałem poderwać tę dziewczynę  było wiadome moim znajomym. Kiedyś taka sytuacja byłaby dla mnie wielkim przeżyciem, głównie związanym ze wstydem przed znajomymi, teraz absolutnie nic z tych rzeczy. Po prostu nowe doświadczenie, normalka, zdarza się, nauka. Myślę, że warto w tym miejscu napisać, że ze strony znajomych nie spotkałem się po tym z żadnymi „uśmieszkami” ani czymkolwiek w tym stylu. W „ramach nauki” rozstałem się z nią jednak „odpowiednio” i teraz widząc ją gdzieś przy okazji, zachowuję się w „nieprzypadkowy” sposób. A najfajniejsze w tej historii jest to, że ostatnio widzę jak to ona szuka okazji do rozmowy ze mną.

 

         Andy, oglądałem wypowiedzi psychologów po „puszczeniu” w TVN filmiku z podrywania w Złotych Tarasach. Oczywiście tego typu kursy zostały odsądzone od „czci i wiary”. Również co mnie zdziwiło, przez prof. Lwa Starowicza. Przeważało wielkie oburzenie – to manipulacja. Słusznie zbijałeś ten zarzut argumentem, że wszyscy przecież tak naprawdę manipulujemy się wzajemnie. Uśmiechem, miłym słowem – choćby prosząc kogoś o jakaś przysługę. Ciekawe co ten psycholog z dużym stażem zaproponowałby kobiecie, którą mąż przestał się interesować. Radziłby jej – niech pani powie mężowi szczerze (bez żadnej manipulacji !), że jak nie będzie się panią zajmował, dbał o panią, to go pani rzuci w ciągu tygodnia, czy raczej poradziłby, żeby przygotowała ulubione danie męża, sama  ubrała się sexy i podając obiad miło się uśmiechała?

 

To co będzie poniżej kieruję właściwie do wszystkich tych, którzy mają problemy z poznawaniem kobiet, coś słyszeli o Akademii Uwodzenia, ale mają właśnie problemy natury moralnej lub etycznej, którzy zadają sobie pytanie – czy tak można, czy to jest fair  ?

Otóż, Andy ma racje mówiąc, że tak naprawdę wszyscy nawzajem się manipulujemy i bardzo dobrze. Mówię oczywiście o takim codziennym życiu. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie chodzi mi o jakieś przekręty np. finansowe czy coś w tym stylu. Chodzi mi o coś takiego co mają w sobie ludzie w USA – pytasz się kogoś jak się czuję, a ten choćby właśnie stracił na giełdzie, czy zepsuł mu się samochód, mówi – OK. ! i jeszcze się uśmiecha. I wtedy ty też jesteś w dobrym humorze. Fakt, można powiedzieć, że facet cię zmanipulował, ale czy zrobił ci tym jakąś krzywdę ? Nie, wręcz przeciwnie, dzięki temu jest na świecie o dwóch gości pozytywnie nastawionych więcej.

 

         Pamiętam jak na szkoleniu trenerzy uczulali nas, by „zostawiać kobietę w lepszym stanie niż w momencie zawierania znajomości”. Nie żeby dzięki wiedzy zdobytej na kursie podrywać laskę jedna za drugą i dbać tylko o siebie, ale żeby również zadbać by tej dziewczynie było z nami dobrze.  Sam byłem bardzo zaskoczony, kiedy po raz pierwszy kończyłem znajomość z dziewczyną poznaną i „prowadzoną” zgodnie z regułami AU. Czym byłem zaskoczony ? Tym, że zamiast wyrzutów i pretensji, że jestem taki sam jak inni co to o jednym tylko myślą – usłyszałem słowa podziękowania za to, że pojawiłem się w  jej życiu, że mogła mnie poznać, że było fantastycznie, że będzie  mnie i ten wspólnie spędzony czas miło wspominać. Niesamowite, chyba pierwszy raz usłyszałem tyle miłych słów podczas „zrywania ze sobą”.

 

         Pewnie też byś tak chciał? Więc nie przejmuj się zarzutami o brak etyki, tym bardziej, że ONE manipulują facetami 10 razy bardziej. Przykład pierwszy z brzegu? Bardzo proszę. Weźmy makijaż. Zdarzyło ci się widzieć swoją dziewczynę w jej domu, zanim jeszcze zdążyła zrobić makijaż? Byłem kiedyś na weselu w charakterze osoby towarzyszącej z bardzo ładną dziewczyną. Nad ranem kiedy resztki „tapety” odpadły zobaczyłem, że wcale taka ładna nie jest. Od tamtej pory wystrzegam się kobiet z grubszą warstwą makijażu. 

Pytanie jak się czujesz mając świadomość tego, że do tej pory stawałeś przed kobietą honorowo jak na mężczyznę przystało, z sercem na dłoni i intencjami wyrażanymi wprost. Jak się czujesz wiedząc teraz, że tak naprawdę to nie tyle byłeś honorowy, co niemal bezbronny wobec dziewczyny, która dysponowała całym wachlarzem wszelkiego rodzaju „perfidnych sztuczek” ?

 

Ale zostawmy makijaż, odpowiednio dobrane ubrania, wymodelowane fryzury i czarujące uśmiechy, czyli wszystko to czym ONE NAS manipulują.         Pytanie zasadnicze – czy nie masz przypadkiem ochoty wreszcie „rozmawiać z kobietą na równych warunkach” ? Jeśli chcesz wreszcie być facetem z jajami a nie frajerem, którego ta czy inna panna wykorzystuje jako chodzącą kartę płatniczą to musisz zmienić chyba niemal w 100% swoje przekonania o kobietach. W każdym razie ja musiałem przewrócić do góry nogami niemal całe swoje wyobrażenia o płci pięknej. Śmieję się, że z tego wszystkiego co przez te wszystkie lata „włożono” mi do głowy na temat kobiet zostało mi tylko otwieranie drzwi przed kobietami.

Tak, to nie jest Twoja wina, że masz problemy z zawieraniem znajomości z dziewczynami. To twoi rodzice, ciocie, wujkowie, szkoła, znajomi, środowisko, wreszcie filmy (chyba najbardziej amerykańskie) wmówiły ci, że kobiety to z gruntu istoty szlachetne, wyjątkowe, godne szacunku, najwyższego uznania, kruche i delikatne, wrażliwe, subtelne, „czyste” -  reagujące obrzydzeniem i wstrętem na samą myśl o seksie.

W małżeństwie nie uprawiające seksu a tylko spełniające małżeńskie obowiązki.  Dobre, co?. To już zapewne wiesz dlaczego nosiłeś w podstawówce tornister takiej ładnej koleżance, dlaczego fundowałeś jej bilety do kina, dlaczego stałeś godzinę w korku, żeby odebrać z pracy koleżankę dla której jazda tramwajem jest traumatycznym przeżyciem, dlaczego w środku nocy wysłuchiwałeś jej telefonów o chłopaku, który ją źle traktuje? A właśnie dlaczego wysłuchiwałeś o jej chłopaku, zamiast być jej chłopakiem? Dlaczego koleżanka ze szkoły nie zwracała na ciebie uwagi podczas przerwy, dlaczego po wyjściu z kina nie miała dla ciebie już czasu a na dyskotece, na którą ją zawiozłeś tańczyła głównie z innymi? Dlaczego taki fajny, dobry facet jak ty był tylko przyjacielem, któremu wypłakiwała się na ramieniu narzekając na ten niedobry świat.? To wszystko dlatego, że „mili dobrzy chłopcy, niekiedy nawet tak sympatycznie ofermowaci” biorą ślub i żyją długo i szczęśliwie z pięknymi kobietami, tylko w amerykańskich filmach.

 

         Oczywiście zdarzają się kobiety, które lubią otoczyć mężczyznę ”matczyną miłością”. Pomogą założyć kurtkę i jeszcze sprawdzą czy na pewno wziął ze sobą rękawiczki bo zimno jest.  Ale tylko się zdarzają.

 Większość kobiet chce mieć przy sobie silnego faceta, takiego na którego ramieniu w razie czego może się oprzeć. I nie chodzi tu o silnego fizycznie, ale głównie o silnego psychicznie, o faceta, który wie czego chce, do czegoś dąży, wie co robi i przede wszystkim – jakkolwiek byłoby to sprzeczne z naszymi odczuciami o tym do czego dąży nasza dziewczyna - nie da się im wziąć „pod but”. Właśnie na tym polega ta dla nas wyraźna sprzeczność. Z jednej strony dziewczyna wymaga od nas tego, tamtego i jeszcze owego a kiedy my to wszystko dla niej robimy - jesteśmy przez nią traktowani jak dobry znajomy, przyjaciel. A do łóżka idzie z facetem, który owszem, podwiezie ją gdzieś samochodem – o ile akurat ma po drodze, kupi jej prezent – kiedy będzie miał na to ochotę, a nie wtedy kiedy ona mu powie, że coś tam tak bardzo się jej podoba. A do tego jeszcze na ogół nie jest tak miły jak my. Patrząc z naszej perspektywy – to jest zupełnie bez sensu, ale z ich strony – jak najbardziej ma sens. One muszą czuć się pewnie w naszym towarzystwie.

 

 Facet, który daje się im łatwo sterować nie jest  dla nich kimś kto w razie jakiegoś zagrożenia mógłby je skutecznie obronić. One  nie chcą popychadła (choć miłego ) – one chcą faceta z inicjatywą, silnego.

O tym wszystkim dowiedziałem się na kursie AU. Dopiero wtedy zrozumiałem dlaczego większość moich kolegów już założyło rodziny mimo, że w porównaniu ze mną chyba nawet w połowie nie szanowali kobiet tak jak ja.  Już wspominałem ale jeszcze raz – zacząłem odnosić sukcesy w zawieraniu znajomości z kobietami dopiero wtedy, kiedy przewróciłem do góry nogami  i wyrzuciłem w cholerę 90% starych przekonań o stosunkach damsko-męskich. Mam znajomą, której siostra chodzi z miłym facetem może nawet ma zamiar wyjść za niego. Facet naprawdę się stara, zawsze jest na zawołanie.  A ta moja znajoma martwi się o siostrę uważając za lepszego kandydata na męża jej wcześniejszego faceta. Jak sama mówi o nim – tamten facet nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Interesujące, prawda? Teraz, po szkoleniu w AU  widzę, że nie musi się martwić, jej siostra po prostu tylko tymczasowo umila sobie wygodnie czas tym chłopakiem.

 

Pisałem wcześniej o trenowaniu pewności siebie podczas spaceru chodnikiem. Ileż kobiet było zdziwionych tym, że jakiś facet idzie do końca prosto na nie i nie ma zamiaru im ustąpić. To one muszą zejść mu z drogi!. Najbardziej utkwiła mi pewna historia związana z tym treningiem. Z przeciwka szły środkiem chodnika trzy młode kobiety, zajęte bardzo rozmową. Zdawały się mnie nie widzieć mimo, że byłem już całkiem blisko - wyczulony po szkoleniu widziałem jednak, że już dawno mnie zauważyły, no ale przecież one są kobietami. (podobno większość wypadków samochodowych spowodowanych przez kobiety-kierowcy wynika z ich przyzwyczajenia do tego, że mężczyźni ustępują im miejsca myślą, że  tak samo jest w ruchu drogowym ). No i stało się. Wparowałem bezczelnie prosto między nie, mimo, że obok były dwa metry wolnego chodnika. W „ostatniej chwili” zdążyły odskoczyć na boki. Pamiętam ich spojrzenia i taką mieszankę bezgranicznego zdziwienia i SZACUNKU !!!!!

 

Zresztą, czym zdobywałem większość kobiet w odróżnieniu od sytuacji sprzed szkolenia? Oczywiście, kultura i „sympatyczność” obowiązywały wcześniej i obowiązują nadal. Ale teraz do tego doszła między innymi odwaga i pewność siebie. Ta moja pewność siebie jak zauważyłem była chyba najsilniejszym wabikiem dla kobiet, Te kobiety, z którymi najlepiej mi się „rozmawiało” i wręcz podkreślały to, że się ich nie boję, że nareszcie spotkały faceta, który się ich nie boi. Było to dla nich coś, co je bardzo pociągało. A jak się przy tym ”rozkręcały”, oczywiście zapewniając mnie, że one normalnie „takie nie są”, to „pierwszy raz tak”.  Oczywiście, wierzyłem im na słowo.

I w  tym momencie dochodzę do sedna sprawy. Otóż, te święte oburzenie ze strony znanych psychologów i seksuologów moim zdaniem wynika z powszechnie  panującego  w społeczeństwie przekonania, że kobiety to takie niewinne istoty, które nie tylko, że nie lubią seksu, ale wręcz się go brzydzą, a jeśli już „to robią” to tylko dlatego, że są zmuszane do tego przez tych okropnych mężczyzn. Stąd zarzuty, że na szkoleniach AU uczy się manipulować kobietami tak, by zgodziły się uprawiać z nami seks, bo normalnie to one wcale by tego (seksu) nie chciały.

 

Tylko, że w tym momencie wszyscy ci obrońcy etyki powinni zarzuty manipulacji postawić również właścicielom zakładów kosmetycznych, zakładów fryzjerskich, kreatorom mody kobiecej, stylistom. Tym wszystkim, którzy w ciągu kilku godzin potrafią z przeciętnej dziewczyny zrobić zjawiskową kobietę.

No właśnie, czy ten sexy wizerunek, którym dziewczyny kuszą chłopaków na dyskotekach jest dla facetów jasnym przesłaniem: nie mam ochoty na żaden podryw, że już nie wspomnę o seksie ?.  Czy raczej przeciwnie - chodź do mnie dwie godziny się malowałam, żeby ci się  podobać?. Pamiętam jak dawno, dawno temu na którejś tam randce odważyłem się pocałować dziewczynę w usta. Jaka była jej reakcja ? Usłyszałem: NARESZCIE! Już myślałam, że nigdy mnie nie pocałujesz. A piszę „odważyłem się”, bo cały czas, nawet chwilę „przed” zachowywała się jak Królowa Śniegu. Wcześniej pisałem, że mimo trudności w podrywaniu dziewczyn, jednak byłem z kilkoma w łóżku. Pytanie – jak to się stało ? Odpowiedź – w większości przypadków to ONE zainicjowały podryw, w którego zakończenie wpisany był seks. Szkoda tylko, że niestety ale nie były to „10”. Jak to się ma do powszechnej opinii, że kobiety są „takie niewinne”?

I że to tylko my, faceci jesteśmy tymi żądnymi seksu samcami? Podobnie śmieszy mnie, kiedy słyszę grzmiący głos oburzenia, zazwyczaj księży, że pornografia jest  czymś uwłaczającym dla kobiet, że sytuacja, w której Ona klęczy przed Nim i…. - jest upodleniem kobiet. Nie byłem ze wszystkimi kobietami na świecie, ale te z którymi się spotykałem- jak One uwielbiają się upodlać. Oczywiście same Ci tego nie powiedzą zanim tego nie zrobią. Boją się, że uznasz je za dziwki i tak dalej, a przecież kobieta musi być skromna.

 

Ale jest jeszcze coś, coś o czym dowiedziałem się teoretycznie na szkoleniu a potem potwierdziło się to w praktyce.  Poznałem kilka ładnych dziewczyn pracujących w dużym mieście, w dużych firmach, spotykających na co dzień dużo osób. I one mi mówią, że od dawna, od roku, od pół roku nie uprawiały seksu. Trochę to dziwne, bo laski najczęściej naprawdę bardzo ładne, zresztą jak się okazuje nie tylko ja tak je oceniam – ale mimo to samotne. Ich odpowiedź na moje pytanie dlaczego nie poszła do łóżka z tym czy innym chłopakiem jeśli się jej  podobał (wizualnie), brzmiała mniej więcej tak. „Tak, to prawda, co chwila jakiś chłopak chce mnie zaprosić na randkę, ale kiedy widzę, że facet czerwieni się jak tylko się na niego spojrzę, to co ja mam z nim robić. Przecież jak się rozbiorę to on gotów uciec ze strachu !”

 

OK. Uczymy się na kursie uwodzenia jak pozbyć się strachu przed „podrywem”, jak prowadzić rozmowę z kobietą, jak skierować jej myśli na seks. To wszystko prawda. Krytycy AU powiedzieliby – brutalna prawda o manipulacji. Ale popatrzmy na to od drugiej strony, tej ”manipulowanej”.   Wbrew przekonaniom, które wpoiło nam nasze środowisko, kobiety też bardzo lubią seks i nie koniecznie wiążą go tylko z małżeństwem czy jakimś innym dłuższym związkiem. Ale, jak wyżej pisałem – stawiają nam jeden warunek, zasadniczy - „to musi być facet, który mnie zainteresuje, przy którym będę czuć się kobietą, przy którym będę czuć się pewnie. ON musi być silnym gościem a nie kimś kogo w pięć minut biorę pod but” I teraz taka kobieta spotyka 10 facetów takich jak Ty teraz facetów, którzy są mili, sympatyczni, uczynni, zawsze na jej zawołanie, zawsze się z nią we wszystkim zgadzają – tak jak wszyscy inni faceci w jej otoczeniu, tyle, że mają jedną wadę – nie mają jaj. Świetny materiał na przyjaciela, ale po co jej taki ktoś w łóżku?  Dziesięciu facetów o nią zabiegało a ona z żadnym z nich nie poszła do łóżka.

 

Ale czy to znaczy, że nie lubi seksu? Tak, dokładnie tak. Ona nie lubi seksu z kimś kto się jej boi. Ale teraz pojawiasz się TY – po szkoleniu. Wiesz jaką przybrać postawę, umiesz z nią swobodnie rozmawiać, wiesz jakich tematów unikać a jakie poruszać, wiesz co ją interesuje, zwracasz uwagę na to czego nie dostrzega przeciętny facet. Słowem –  jesteś dla niej interesujący. Wreszcie poznała mężczyznę innego niż ci wszyscy wcześniejsi „naprzykrzacze”. Wreszcie znalazła faceta, z którym chce iść do łóżka, wreszcie po długiej przerwie pojawił się w jej życiu facet, który ją pociąga, który potrafił poruszyć w niej najgłębsze pokłady kobiecości. Postaw się na jej miejscu – sądzisz, że miałaby do tego faceta jakiekolwiek pretensje o jakieś manipulacje? Do faceta, dzięki któremu mogła przypomnieć sobie co to jest orgazm?.

 

Teraz kwestia zasadnicza. Polecam ten i poniższe akapity tym wszystkim, którzy zarzucają Akademii Uwodzenia uczenie manipulacji kobietami, oraz tym z was, którzy ciągle jeszcze mają problemy natury etycznej – tych, których nie przekonały wcześniej przytaczane argumenty.

Tak, to prawda. Podchodząc do dziewczyny, którą chcę poznać wykorzystuję wiedzę zdobytą na kursie. Wiem jak zacząć rozmowę by nie potraktowała mnie jak kolejnego frajera, wiem o czym z nią rozmawiać i w jaki sposób rozmawiać by wzbudzić jej zainteresowanie. Wiem jaką przyjąć postawę ciała i jak ważne jest by nie uciekać wzrokiem przed jej spojrzeniem.  Zwracam uwagę na jej zachowanie, jej reakcję, ale także nie daję się nabierać na jej testy. Oczywiście, ciągle jeszcze popełniam błędy, ale przynajmniej wiem co w danym momencie zrobiłem nie tak i następnym razem staram się tych błędów nie  powtarzać. Cały czas uczę się, uczę się z obopólną  przyjemnością. Tak, z obopólną - od jakiegoś czasu zauważam bowiem, że nawet zwykła rozmowa ze mną, przy okazji zakupów czy załatwiania jakiejś sprawy w urzędzie – sprawia mojej rozmówczyni wyraźną przyjemność.

 

         Zmieniło się moje podejście do relacji damsko męskich. Już nie daję się manipulować kobietom, co wcześniej było możliwe właściwie tylko dlatego, że nie umiałem/bałem (się) podrywać dziewczyn. Myślę, że rozumiecie o czym mówię. Jeśli zapoznanie się z dziewczyną kosztuje nas tak bardzo, bardzo wiele wysiłku: pokonanie tej cholernej nieśmiałości, strachu przed odrzuceniem, mętliku i pustki w głowie jednocześnie – to jeśli już jakimś cudem uda się nam ją „zdobyć” – to w tym momencie Ona robi z nami wszystko co się jej podoba. Dlaczego ? – bo jej na to pozwalamy, nawet jeśli się to nam nie podoba. A dlaczego pozwalamy?  Cóż wystarczy sama myśl o tym ile wysiłku włożyliśmy w poznanie tej dziewczyny, a teraz co mielibyśmy znowu zmierzyć się z tymi wszystkimi przekraczającymi nasze możliwości „strachami”? To już lepiej trzymać się tej jednej za wszelką cenę. A one mają tego świadomość i dlatego szanują facetów, którzy nie są skazani tylko na jedną dziewczynę, ale dają im do zrozumienia, że na nich świat się nie kończy. Ostatnio bez żalu zrezygnowałem z pewnej bardzo ładnej dziewczyny. Wcześniej pewnie bym się łudził jeszcze przez pół roku, ale dziś pomyślałem sobie ładna jesteś, ale to za mało jak dla mnie - nie spełniasz wszystkich moich standardów. Nie ta - to inna lepsza.

Dziś to ja wybieram !

 

 

Na koniec najważniejsze. Owszem, jeszcze jakiś czas po szkoleniu podchodził do dziewczyny spłoszony chłopak, ze ściągą w głowie z wykładów na AU i mniej lub bardziej nieudolnie udawał kogoś kim nie był. W miarę upływu czasu, kolejnych podejść, kolejnych sukcesów i niepowodzeń też  - ten sam chłopak coraz mniej udawał, a coraz bardziej był”. To dokładnie tak samo jakbyś uczył się jakiegoś fachu. Na początku nie masz o nim większego pojęcia i tylko nadrabiasz miną, ale w miarę upływu czasu wiesz coraz więcej i po pewnym czasie jesteś fachowcem w tym co robisz. To nie tak, że prywatnie jako Kowalski tak naprawdę jesteś laikiem, a jako dajmy na to Kowalski- mechanik samochodowy udajesz tylko wielkiego speca od naprawy aut. Nie, TY naprawdę jesteś fachowcem w tym co robisz, wiesz jak naprawia się samochody niezależnie od tego czy masz na sobie garnitur czy kombinezon to jesteś TY – ten sam. I gdzie tu udawanie, oszukiwanie?

 

         To nie tak, że po kursie na Akademii Uwodzenia. Tak naprawdę to ja w dalszym ciągu jestem nieśmiałym chłopcem, który kiedy podchodzi do dziewczyny udaje  uśmiechniętego, zrelaksowanego, pewnego siebie faceta.

Ja nie udaję ! JESTEM SOBĄ. TAKIM JAKIM ZAWSZE CHCIAŁEM BYĆ !!!.

I baaaardzo mi się to podoba i nie tylko mnie.

 

Majk 05

 

 

 

Opinie uczestników

Patelnia

O tym, co się zmieniło po Praktyku Uwodzenia mógłbym naprawdę...

Paweł T.

  Pamiętam, jak byłem nastolatkiem jeszcze zanim wszedłem w dorosłe...

Manier

Zabierając się do pisania poniższego tekstu poczułem się nieco jak...

Majk 05

Zdecydowałem się odpowiedzieć na Twoją prośbę o opinię na temat...

Marcin D

Skoro czytasz ten tekst, to znaczy, że wiesz już o Społeczności i chcesz...

DAWID CHROMIEC

Pisząc ten tekst właśnie siedzie na delegacji w Gdyni, a moje myśli co...

Karol Skoczyński

A zaczęło się całkiem niewinnie ...Urodziłem się ? Nie to nie ta bajka....

Mariusz G

K…a mać !O co chodzi ! Po raz kolejny chciałem dobrze a wyszło...

Bartłomiej Bojar

Trafiłem do Akademii Uwodznenia oczywiście, aby poznać szkołę...

Mike

Do roku 2005 studiowałem dziennie w warszawie na kierunku pedagogika...

Marek F

Nigdy nie miałem większych problemów z laskami. Zawsze z imprezy...

Krystian K

Jako że 20-stka już na karku w pewnym momencie zacząłem się...

Paweł R.

Hej Andy, tak jak powiedziałem napisze opinie z perspektywy czasu, jaki...

DżejDżej

  Co zmieniła Akademia Uwodzenia w moim życiu hm. Zacznę może...

Bartłomiej Sikora

  Właśnie mija rocznica. Dokładnie rok temu, w styczniu 2009 roku...